sobota, 11 stycznia 2014

Krwiożerczy pajączek. "Tarantula"

Zawsze do książek, które wszyscy zachwalają podchodzę z dużą dozą nieufności. Tak na wszelki wypadek. Żeby się nie rozczarować. Nie inaczej było i tym razem. Trudno było mi uwierzyć, że książka, która swym formatem i objętością przypomina raczej broszurę niż powieść, może budzić tyle zachwytów. I pomimo tego, że przeczytałam ją z ciekawością dalej nie czuję się przekonana.

Historia opisana w Tarantuli od początku wydaje się być odrażająca i odpycha czytelnika. Już od pierwszych stron pomiędzy bohaterami czuć ogromną nienawiść.On ją zamyka, zmusza do prostytuowania, a ona dręczy go psychicznie. On, szanowany lekarz- chirurg plastyk, o niej nie wiadomo nic. I mogłaby by to być tylko kolejna powieść parapsychologiczna z brudnym seksem w tle, ale autor dokłada nam do niej jeszcze dwie historie: zbiega ukrywającego się przed policją w leśnej chatce i przetrzymywanego w lochu mężczyzny, który staje się ofiarą tytułowej Tarantuli

Przez chwilę (w końcu książka jest na tyle krótka i wciągająca, że jej czytanie idzie błyskawicznie) gubiłam się w tych poplątanych opowieściach. Wydawały mi się one być przypadkowe, a jednocześnie miałam pewność, że musi istnieć między nimi jakiś związek. Autor zasiał we mnie niepewność, którą bardzo chciałam rozwiać. I przyznam, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. Tylko że... z jednej strony mnie ono zaszokowało, ale z drugiej rozczarowało. Było takie banalne i jakby pochodzące z innej powieści.

źródło
Tak samo bardzo "nierówne" wydawały mi się poszczególne historie. Ta o Tarantuli oraz ta o Rogerze i Ewie pochłaniały mnie całkowicie. Za to przestępca wspominający w lesie przyjaciela mnie irytował. Pojawiał się znienacka i przez długi czas wydawało mi się, że nic nie wnosi do fabuły. Później zdałam sobie sprawę, że jest jest nieodzownym elementem, jednak dalej nie jestem przekonana do tego, że należało mu poświęcić aż tyle uwagi.

Tarantula jest jedyną książką Thierrego Jonqueta przetłumaczoną na język polski. Patrząc na to, że nastąpiło to w tym samym czasie kiedy na ekrany kin wszedł film Pedro Almodovara Skóra, w której żyję sądzę, że swój wielki sukces zawdzięcza ona pojawieniu się ekranizacji. Z kolei we Francji pisarz odnosił sukcesy przez lata. W jego dorobku jest kilkanaście powieści, kilka zbiorów opowiadań, powieści dla młodzieży, kilkadziesiąt opowiadań, a także książki pisane pod pseudonimem i komiksy.

Popularne ostatnio robią się książki, które zostawiają czytelnika "zbrukanego", które przesycone są negatywnymi emocjami i nie zostawiają miejsca na nadzieję. Tarantula jest jedną z nich. Przyznaję, że całkiem udaną, ale chyba jednak nie dołączę do grona zachwyconych nią osób.

2 komentarze:

  1. Nie zainteresowałam się ani tą książką, ani filmem, który powstał na jej podstawie (i to pomimo Almodovara). Odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym obok niej całkiem obojętnie przeszła, ale pani bibliotekarka mnie przekonała, że to cud miód i orzeszki :D (Z kolei filmu nie polecała- podobno trwa tyle ile zajmuje przeczytanie książki)

      Usuń