Tym razem moje literackie podróże zawiodły mnie do Warszawy końca XIX wieku. Z rozkazu cara do miasta przybywa Estar Pawłowicz Van Houten, tajny urzędnik, który ma rozwikłać sprawę brutalnych morderstw prostytutek. Na pierwszą przeszkodę natrafia już na dworcu- zabity zostaje człowiek mający wprowadzić tajnego radcę w śledztwo.
Początkowo fabuła Carskiej roszady nie wydaje się być skomplikowana zmienia się to jednak z każdą kolejną stroną. Wątpliwości co do osoby mordercy i jego pobudek narastają, zaś w życie bohatera wkracza piękna kobieta. Czytelnik zastanawia się momentami nad rolą jaką w opowieści pełnią poszczególne, pojawiające się znienacka, postacie. I nie zawsze znajduje jasną odpowiedź na to pytanie. Te wszystkie niedopowiedzenia sprawiały iż miałam wrażenie, że w ręku trzymam pierwszy tom i niewyjaśnione zagadki zostaną rozwikłane w następnej książce. Tylko, że drugi tom nie jest zapowiadany.
Carska roszada to powieść o wielu różnych obliczach. Melchior Medard zabiera nas do Warszawy sprzed około 150 lat. Z jednej strony jest to miasto eleganckie, gdzie wejście do hotelu w zabłoconych spodniach może skutkować w przyszłości zakazem wstępu, z drugiej miasto biedoty, przechodnich podwórek, codziennej przemocy i taniej miłości. I jeden i drugi klimat został świetnie uchwycony. I ta umiejętność oddania różnych twarzy wielkiego miasta jest chyba największym atutem powieści.
Zdecydowanie mniej przemówił do mnie główny bohater. Estar Pawłowicz to agent idealny, taki ówczesny James Bond. Łączy w sobie doskonałą prezencję, świetną kondycję, wdzięk, talent śledczy i mocną głowę. A jednak czegoś mi w nim brakowało. Dużo bardziej wyrazisty był dla mnie Tymoteusz von Brugge- trzymany pod pantoflem prokurator Warszawy.
Muszę się również przyznać, że ginęłam w hierarchii i znaczeniu poszczególnych urzędników pomimo, że została ona wyjaśniona w jednym z przypisów. Autor wprowadza nas w świat, którym zza kulis rządzi carska Ochrana i zobaczenie jak działało to swoiste państwo w państwie było rzeczywiście bardzo ciekawym doświadczeniem. Niejednokrotnie zdumiewały mnie zabiegi podejmowane żeby ochronić ważną osobistość bądź utajnić jak najwięcej informacji. Jednak fakt, że Melchior Medard pisał o swoich postaciach używając zamiennie imienia, pierwszego/drugiego członu nazwiska czy tytułu sprawił, że momentami się gubiłam.
Carska roszada to powieść o przewrotnym zakończeniu i niejednokrotnych zwrotach akcji. To również barwna wizja wielkiego miasta z końca XIX wieku. Historia nie tylko o zbrodni ale również o miłości. Myślę, że pomimo pewnych niedociągnięć, warta jest przeczytania.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica
Zdecydowanie mniej przemówił do mnie główny bohater. Estar Pawłowicz to agent idealny, taki ówczesny James Bond. Łączy w sobie doskonałą prezencję, świetną kondycję, wdzięk, talent śledczy i mocną głowę. A jednak czegoś mi w nim brakowało. Dużo bardziej wyrazisty był dla mnie Tymoteusz von Brugge- trzymany pod pantoflem prokurator Warszawy.
Muszę się również przyznać, że ginęłam w hierarchii i znaczeniu poszczególnych urzędników pomimo, że została ona wyjaśniona w jednym z przypisów. Autor wprowadza nas w świat, którym zza kulis rządzi carska Ochrana i zobaczenie jak działało to swoiste państwo w państwie było rzeczywiście bardzo ciekawym doświadczeniem. Niejednokrotnie zdumiewały mnie zabiegi podejmowane żeby ochronić ważną osobistość bądź utajnić jak najwięcej informacji. Jednak fakt, że Melchior Medard pisał o swoich postaciach używając zamiennie imienia, pierwszego/drugiego członu nazwiska czy tytułu sprawił, że momentami się gubiłam.
Carska roszada to powieść o przewrotnym zakończeniu i niejednokrotnych zwrotach akcji. To również barwna wizja wielkiego miasta z końca XIX wieku. Historia nie tylko o zbrodni ale również o miłości. Myślę, że pomimo pewnych niedociągnięć, warta jest przeczytania.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica
Raczej nie dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńA dla mnie tak :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta intryga. Zapisuję sobie tytuł i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać, żeby przeczytać książkę.
Intryga rzeczywiście wciąga, chociaż można się czasem pogubić :)
UsuńZapowiada się całkiem ciekawie :) Chętnie przeczytam po skończeniu książek, które mam na półce :)
OdpowiedzUsuń