piątek, 7 marca 2014

Miłość odbita w soczewce. "Śluby innych ludzi"

Śluby innych ludzi to miała być kolejna, po Wilkach w modnych ciuszkach wypoczynkowa lektura. Spojrzałam na tytuł i okładkę i uznałam, że inna być nie może. Jednak była (czym jestem w dalszym ciągu zdziwiona).

Laurie pracuje jako fotograf ślubny. Od lat towarzyszy młodym parom w najszczęśliwszym dniu ich życia. Sama jednak nie zaznała szczęścia. Jej małżeństwo okazało się ogromną pomyłką i szybko zostało zakończone rozwodem. Od tego czasu Laurie pozostaje sama, poświęcając się całkowicie swojej pracy. Nie ma zamiaru zmieniać tego stanu aż do chwili kiedy na jednym ze ślubów zauważa nieproszonego gościa, mężczyznę którego widywała już na innych uroczystościach. Nie spodziewa się, że tajemniczy nieznajomy zamiesza w jej życiu. 

Gdyby na tym poprzestać książka rzeczywiście miałaby szansę stać się kolejną romantyczną historią (komedią?), którą szybko się czyta i równie szybko zapomina. Jednak Noah Hawley dołożył do niej coś więcej. Laurie to nie tylko samotna rozwódka. To kobieta, która próbuje zrozumieć i pokazać miłość. A najlepszym dla niej środkiem wyrazu są fotografie. Dlatego też tworzy cykl zdjęć pokazujących różne stadia uczucia. Udaje się z aparatem na ślub, salę rozwodową, na zakupy ze szczęśliwą rodziną i z prześladowcą na szpiegowanie jego ofiary. Do swojego studia zaprasza wdowy, rozwodników, katów i "rozbijaczy małżeństw". 

źródło
Początkowo Laurie wydawała mi się osobą niestabilną emocjonalnie, może z jakimiś problemami psychicznymi. Jednak kiedy czytałam jej opowieść o dziwnym dzieciństwie i tym jakie spustoszenie emocjonalne poczyniły w niej zachowania jej rodziców, zaczynałam rozumieć jej postępowanie. Z kolei praca nad cyklem fotografii i znajomość z Gilliganem pozwalają jej opuścić bezpieczny kokon, który sobie uwiła.

Śluby innych ludzi to opowieść o dwóch zagubionych, nieszczęśliwych osobach. Zarówno Laurie, jak i Gilligan przeżyli stratę kogoś bliskiego, nie potrafią poradzić sobie z własnymi emocjami i stają się bezradni wobec tego co czują. To zdecydowanie nie jest radosna i bajkowa książka. Wręcz przeciwnie. Czytając ją, momentami miałam wrażenie, że dla bohaterów już jest za późno na szczęście, że są oni tak zastali w swoim smutku i samotności, że tej sytuacji nie da się zmienić. Lub że po prostu się do niej przyzwyczaili i nie chcą jej zmieniać.

źródło
Noah Hawley jest scenarzystą, producentem filmowym (odkryłam przy okazji, że to jemu zawdzięczam jeden z moich ulubionych seriali: Kości), muzykiem i fotografem. Jego debiut pisarski A conspiracy of Tall Men został przeniesiony na ekran. Taki sam los ma spotkać Śluby innych ludzi.

Jeśli macie ochotę na niezbyt cukierkową książkę o miłości, to zdecydowanie sięgnięcie po Śluby innych ludzi jest dobrym pomysłem.

Książkę zgłaszam do wyzwania: Grunt to okładka

5 komentarzy:

  1. Witam, masz może ochotę wziąć udział w zabawie pt"gatunkowy miesięcznik"? Jeżeli jesteś ciekawa na czym polega oraz jakie są zasady to serdecznie zapraszam :)
    http://przeczytane-slowa.blogspot.com/2014/03/gatunkowy-miesiecznik.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba mnie zachęciłaś do tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka i tytuł sugerują lekką czytelniczą rozrywkę, a Ty tu takie rzeczy piszesz. W życiu by mnie nie zaciekawiła ale po Twojej recenzji jestem w stanie po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też obie te rzeczy zmyliły. Ale w gruncie rzeczy nie żałuję lektury. Autor naprawdę zrobił kawał dobrej roboty pokazując przeróżne oblicza "miłości".

      Usuń