czwartek, 10 kwietnia 2014

Z głową w słoju. "Krytyka zbrodniczego rozumu"

Miało być ambitniej, miałam odejść od prostych i nierozwijających lektur i co? I staruszek spotkany w kolejce w szpitalu nakrzyczał na mnie, że marnuję czas na kryminały. A mogłabym po coś lepszego sięgnąć!

Na szczęście pan miał rację tylko w pewnym stopniu, gdyż Krytyka zbrodniczego rozumu to książka, która łączy dwa moje ulubione gatunki: powieść historyczną i kryminał.

Jest rok 1804. W Królewcu dochodzi do kolejnej okrutnej zbrodni. Miasto w zabójstwach widzi rękę diabła. Na mieszkańców padł trach, a prokurator nie radzi sobie ze śledztwem. Młody sędzia, Hanno Stiffeniis, dostaje rozkaz porzucić swoje małe miasteczko i przybyć do Królewca aby rozwiązać zagadkę. Nie spodziewa się, że pomysłodawcą jego zawezwania jest sam Immanuel Kant, jego dawny mentor. Słynny filozof jest już człowiekiem w podeszłym wieku i schorowanym, ale dalej wybitnym i nietuzinkowym. Otwiera on przed Hanno nowe możliwości prowadzenia dochodzenia i zapoznaje go ze swoimi metodami docierania do wiedzy.

źródło
Krytyka zbrodniczego rozumu to, pod pewnymi względami, bardzo klasyczny kryminał. Hanno ma podejrzanego, na którego wskazuje wiele rzeczy i który przyznaje się do winy, ale okazuje się on być niewinnym. Ma kolejnego- to samo. W końcu, za trzecim razem trafia i rozwiązuje zagadkę. Po drodze oczywiście spotyka niewiastę w opałach i łotra o dobrym sercu, giną świadkowie, a kolejne poszlaki jedynie gmatwają sprawę. Tylko że wszystko to jest strasznie przewidywalne. 

Rozwiązanie zagadki dostajemy już na początku. Autor zdradza nam je prawie bezpośrednio. Dodatkowo wyraźnie rzuca się w oczy, że żaden z podejrzanych nie może być winny więc i napięcie przy lekturze jest mierne. Choć był moment, który mnie poruszył, ale nie dlatego że Gregorio skonstruował ekscytującą scenę, ale dlatego że zastanawiałam się czy Hanno po raz kolejny da się wyprowadzić na manowce i oskarży niewinną osobę, czy jednak przejrzy na oczy. Sam bohater również nie jest najmocniejszą stroną tej powieści. Jest trochę taką ciepłą kluchą. W jednej chwili krzyczy na podejrzanego, w drugiej ma wyrzuty sumienia, że sprawił mu przykrość.

źródło
Za to Krytyka zbrodniczego rozumu, jako powieść historyczna, przypadła mi do gustu. Autor ukazuje Królewiec początków XIX w. Miasto, które jest sparaliżowane strachem i praktycznie zamarło. Ale również miasto rozpolitykowane. Po kątach knują stronnicy Bonapartego, ludność czeka na informacje o wojnie, która wisi w powietrzu, zaś w twierdzy przygotowywane są kolejne wywózki na Syberię. Co prawda spodziewałam się, że większą rolę odegra w powieści filozofia Kanta, ale przedstawienie go jako twórcy nowoczesnej kryminalistyki zdecydowanie rekompensowało te braki i stawiało Kanta w roli nauczyciela- mentora. Ja z zaciekawieniem czytałam o jego poglądach, z kolei Hanno, który relacjonuje dla nas cały przebieg śledztwa, czasami ma dość faktu, że filozof wydaje się wiedzieć wszystko. Szczególnie że Kant wykorzystuje demony przeszłości jakie ścigają prokuratora.

Irytowała mnie niekonsekwencja autora (lub też tłumacza). Jak pisałam, akcja dzieje się w Królewcu, ale już port znajduje się w Pilau a nie Piławie, a bohaterowie jechali na Elbing a nie Elbląg. Przy tym jednocześnie rozmawiają oni np. o Gdańsku a nie Danzing. Gryzło mnie to strasznie. W końcu nie można mieć wszystkiego; albo rybki albo akwarium. Tłumacz (zwalmy na niego) mógłby wybrać jedną formę i trzymać się jej przez całą powieść. W ogóle w tej książce takich kwiatków jest więcej. Osobę, która czytała ją przede mną bardzo zirytowały (rozbawiły?) wiadomości geograficzne. Mianowicie, według autora, w porze odpływu statki osiadają na mieliźnie, a morze się cofa odsłaniając plażę. I cały czas mówimy o Królewcu i Bałtyku... Mam nadzieję, że warstwa historyczna została przez Gregorio lepiej przemyślana i dokładniej sprawdzona.

Wbrew temu co napisałam Krytyka zbrodniczego rozumu nie jest książką złą. Owszem akcja nie porywa, ale sam pomysł był ciekawy. Na tyle, że zapowiadany jest ciąg dalszy przygód Hanno.

Książkę zgłaszam do wyzwań: Klucznik, Historia z trupem

4 komentarze:

  1. Szkoda, że nieco rozczarowałaś się tą książką bo zapowiadała się arcyciekawie. Okładka ,,Krytyki..." jest fenomenalna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nieco" to chyba zbyt łagodnie powiedziane :) Z drugiej strony zerknęłam na opnie w necie i są albo bardzo pochwalne albo bardzo ganiące. Widać nie jest to lektura dla każdego.

      Usuń
  2. Polecasz ostatecznie czy odradzasz?

    Pozdrawiam
    Michał Małysa
    http://www.michalmalysa.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odradzam. Choć nie bardzo stanowczo. Fabuła mi absolutnie nie przypadła do gustu. Ratowało tę książkę tło historyczne, ale to zdecydowanie dla mnie za mało.

      Usuń