środa, 6 marca 2013

Oskarżony: malarz. "Kamieniołom Cezanne'a"

Obiecujące połączenie sztuki i kryminału. Zagadka, którą da się rozwiązać dzięki obrazom słynnego malarza. Intrygująca historia osadzona w XIX- wiecznej Francji. Tak przynajmniej miało być. A jak było?

Upalny sierpień 1855 r. Niewielkie miasteczko Aix- en- Provence jest wyludnione. Kto mógł wyjechał na urlop. Na straży prawa pozostał młody i niedoświadczony sędzia Bernard Martin. W takich okolicznościach, w pobliskim kamieniołomie, znalezione zostają zwłoki Solange Vernet. Niedaleko niej zaś kawałek płótna malarskiego.

Ofiara to piękna kobieta, wywodząca się z nizin społecznych, która zdobyła w Paryżu majątek, a następnie osiedliła się w Aix wraz ze swoim kochankiem, Anglikiem Charlesem Westerburym. On prowadził wykłady geologiczne dla kobiet, ona starała się zorganizować salonik kulturalny skupiający śmietankę miasteczka. W ten sposób poznała Paula Cezanne'a. Właśnie ci dwaj mężczyźni staną się głównymi podejrzanymi w sprawie o morderstwo.

Książka mnie rozczarowała i to podwójnie. Na początek samym wątkiem kryminalnym gdzie śledztwo kręci się wokół dwóch postaci, sędzia przesłuchuje jedną osobę dziennie, a czytelnik ma trochę wrażenie jakby był na meczu tenisowym kiedy Martin chodzi od jednego podejrzanego do drugiego i przez ponad 200 stron nie czyni żadnych postępów.

Drugie moje rozczarowanie to bohaterowie. Tytułowy Cezanne robi wrażenie przerośniętego dziecka, niezdolnego do własnych decyzji, ukrywającego przed ojcem, że od trzynastu lat ma własną rodzinę i nie mogącego sobie poradzić z własnym talentem. Główne role w powieści gra dziwny duet: sędzia i inspektor. Martin jest niepewny siebie, stara się pokazać, że potrafi poradzić sobie z morderstwem, ale tak naprawdę nie ma pojęcia jak zabrać się do jego rozwiązania. Z kolei inspektor Franc to stary wyjadacz nie obawiający się pobić oskarżonego, żeby uzyskać pożądane zeznania. Jednocześnie stara się on wkupić w łaski przełożonego jak i go zastraszyć. Jednak "starcia" obu panów są tak pozbawione ikry, że przechodzą niezauważone.

Barbara Corrado Pope jest przede wszystkim naukowcem. Zrobiła doktorat z intelektualnej i społecznej historii Europy, a następnie przez lata, w różnych miejscach świata, prowadziła wykłady z zakresu historii i "women's studies". Jednak jej prawdziwą pasją stała się Prowansja- jej kultura, sztuka, język, ludzie. Kamieniołom Cezanne'a jest efektem tych zainteresowań. Nie jest to jej jedyna książka. Do amerykańskich księgarń w lutym tego roku miała wejść trzecia powieść autorki The missing italian girl- kolejna część przygód sędziego Martiego. 

Zdecydowanie nie zostałam przekonana do twórczości Barbary Pope i raczej po jej kolejne książki nie sięgnę.

Książkę zgłaszam do wyzwań:


6 komentarzy:

  1. Z notki na okładce: "Kamieniołom Cezanne'a to subtelnie skonstruowana intryga kryminalna, doskonale uchwycona atmosfera ówczesnej francuskiej prowincji i znakomity portret dwóch wybitnych osobowości artystycznych - Paula Cezanne'a i Emila Zoli."

    Nie wiem, gdzie miałam szukać tych znakomitych portretów artystów - w tej powieści na pewno ich nie ma:)
    Kryminał wtórny, niezbyt interesujący, rozwiązanie rozpaczliwie przewidywalne, a w to wszystko na siłę wciśnięci Cezanne i Zola. Nie ma tutaj żadnych nowości, poza encyklopedycznymi informacjami dotyczącymi malarza i pisarza. Szkoda czasu, choć przyznać muszę, że styl nie najgorszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc właśnie! Też dałam się zwieść okładce i nie mogłam uwierzyć, że opisuje ona tę samą książkę, którą mam w ręku! Zgadzam się w całości z tym co napisałaś. Muszę powiedzieć, że byłam na tyle rozczarowana, że nawet stylu nie doceniłam :)

      Usuń
  2. Ojej, a tak świetnie się zapowiadało...

    OdpowiedzUsuń
  3. Może jak będzie okazja przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odważna decyzja :) Ale może Tobie się spodoba.

      Usuń