Czy znamy naszych najbliższych? Wiemy jakimi byli osobami wcześniej, co ich nurtuje, jaka jest ich przeszłość i marzenia? Czy w ogóle chcemy to wiedzieć?
Te i inne pytanie stawia przed czytelnikiem Alicia Clifford. Wszystko zaczyna się od pogrzebu. Celia Bayley właśnie została wdową. Przez lata była żoną przystojnego wojskowego. Ich małżeństwo z zewnątrz wydawało się idealne nikt więc się nie dziwi, że kobieta popadła w apatię i odrętwienie. Udaje się ją wyrwać z tego stanu i przywrócić do życia. Dwadzieścia lat później rodzina zjeżdża się na pogrzeb Celii. Przy jednym stole spotykają się jej kolezanki z młodości, trójka dzieci, a także wnuczki. Są oni zaskoczeni ilością osób, która przybyła na uroczystość i faktem, że dla tego całego tłumu ich matka była nie samotną staruszką, a autorką poczytnych (i dość odważnych) powieści o miłości. Dlatego też wszyscy ze zdziwieniem witają dziennikarkę chcącą napisać biografię Celii. Zgoda na to by pomogła ona porządkować rzeczy zmarłej prowadzi do ogromnych komplikacji i burzy cały porządek ich świata.
Z jednej strony Między wierszami to książka właśnie o tym jak bardzo można nie znać najbliższych osób. Dzieci Celii w życiu nie przeczytały żadnej z jej książek, nie wykazały zainteresowania jej pracą, a w chwili kiedy na jaw wychodzą trudne do zaakceptowania fakty pozbywają się wszelkich śladów przeszłości. Jedyną osobą, która chce się dowiedzieć czegoś o zmarłej jest jej wnuczka, Bud, która ma odwagę zadawać pytania i szukać na nie odpowiedzi. Przyznam, że patrzenie na to jak bardzo rodzina stara się sprawić, żeby ich wyobrażenie o matce było prawdą było lekko przerażające. Szczególnie, że Celia już za życia została pozbawiona przeszłości i wpisane w ramy, które były bardziej "odpowiednie".
źródło |
Między wierszami to książka zdecydowanie nostalgiczna i refleksyjna. Szczególnie, że migawki z młodości Celii sprawiają, iż całkiem nieźle ją poznajemy i zaczynamy cenić jej hart ducha. Zaglądamy na angielską prowincję z czasów wojny, poznajemy dziewczyny służące wtedy w armii, dowiadujemy się jaka powinna być i czego nie powinna robić dobra żona, której zależy na reputacji męża, a w końcu udajemy się na drugą stronę żelaznej kurtyny. Alicia Clifford zabiera nas do świata, który już odszedł. Świata angielskich wyższych sfer, komunistycznej Europy i baz wojskowych w sercu Afryki. Jest to zdecydowanie ciekawa i warta polecenia podróż.
Zaciekawiłaś mnie, nie słyszałam o tej książce, ani o tej pisarce.
OdpowiedzUsuńJa przed lekturą też nie :)
UsuńLubię cofać się w przeszłość i poznawać rodzinne tajemnice, o książce pierwszy raz słyszę ale chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW taki razie rodzinnych tajemnic będziesz miała tam pod dostatkiem :)
UsuńJa również dotąd nie słyszałam o tej książce, a dzięki Tobie zyskałam kolejną ciekawą lekturę:)
OdpowiedzUsuńInteresująco się zapowiada
OdpowiedzUsuńOd dawna mam tę pozycję na liście do przeczytania, ale jak do tej pory opierałam się tylko na opisie wydawcy i na uroczej okładce. Dzięki Tobie wiem, że zdecydowanie warto po nią sięgnąć, bo napisałaś więcej o treści. Tylko trochę mi w Twojej recenzji brakuje zaakcentowania pewnych rzeczy - jak jest napisana, jakim stylem, jak to się czyta. Piszesz, że lektura ciekawa, ale poza opisem zachęcającej treści nie do końca wiem, dlaczego jest taka ciekawa.
OdpowiedzUsuńNiestety masz rację co do braków, ale chyba w większości wynikają z tego, że od przeczytania do napisania minęły jakieś 3 tygodnie :( Czytało mi się różnie- fragmenty "wspomnieniowe" były świetne, w tych współczesnych pojawiało się mnóstwo ludzi: dzieci, małżonkowie, wnuki, przyjaciele. Duża część z nich, oprócz imion i nazwisk, miała również pseudonimy. Wszystko to było używane zamiennie i ja w tym ginęłam. (chociaż to nie musi być zbytnim wyznacznikiem bo ja w bohaterach gubię się bardzo często. Tylko tym razem to bardzo utrudniało lekturę). I to jest chyba mój najpoważniejszy zarzut co do tej powieści. Poza tym czyta się ją bardzo dobrze. Nie ma dłużącej się akcji czy bezsensownych wypychaczy.
UsuńMam nadzieję, że choć trochę pomogłam.