niedziela, 20 maja 2012

"Jestem z wyspy zielonej". Recenzja książki "Irlandzki sweter"

Uwielbiam Irlandię! Muzykę, taniec, sztukę, wszystko! No może nie kuchnię. W związku z tym nie mogłam sobie darować przeczytania Irlandzkiego swetra.
Opis na okładce zapowiada nam prostą historię miłosną. Młoda pani archeolog Rebecca Moray, przybywa wraz z córką Rowan na niewielką irlandzką wysepkę. Jej zadaniem jest zgłębienie historii i znaczenia tworzonych tam od lat swetrów- gansejów. Każdy z nich jest inny, każdy ma swoją opowieść.
Rebecca jest samotną matką, która córce powiedziała kiedyś, że zakocha się tylko w rudowłosym mężczyźnie grającym na irlandzkich skrzypcach. Ta „bezpieczna” odpowiedź zabrana na zabrana na irlandzką wyspę traci całą swoją niemożliwość i staje się początkiem pewnego uczucia...
Jak dla mnie miłosna historia jest tylko tłem obrazującym przemianę bohaterki. Rebecca to kobieta zraniona, ofiara psychicznej przemocy domowej, obwiniająca się o śmierć swojego partnera. Przez sześć lat, które minęło od feralnego Święta Dziękczynienia nie zaznała spokoju. Odizolowała się od Sharon, swoje przyjaciółki ze studiów, która towarzyszyła jej w tych trudnych chwilach, stała nadopiekuńczą matką, kontrolującą każdy krok swojej córki. Próbując uciec od przeszłości ciągle zmienia miejsce zamieszkania nie zdając sobie sprawy, że przeszłość pakuje przy przeprowadzce do walizki i zabiera ze sobą.
Ta nadmiernie ostrożna kobieta trafia do dziwnego świata. Świata zamieszkałego przez kilkuset mieszkańców, którzy, za sprawą opowieści snutych przez Sharon, wiedzą o niej wszystko. I zdecydowanie nie mają zamiaru rozmawiać z nią o swetrach, a raczej ją „oswoić”.
Drugim biegunem książki jest Sean, stary rybak, odludek, postrach wyspowych dzieci. Wychowywany twardą ręką, w ten sam sposób podchodził do swojej rodziny. Stworzył dom pełen strachu, krzyku i ślepego posłuszeństwa, które doprowadziło do śmierci jego czterech synów. Ich duchy towarzyszą mu codziennie stając się jego wyrzutem sumienia.
Czytelnik ma szanse obserwować przemianę tych dwojga bohaterów. Impulsem dla Seana stałą się Rowan, dziecko które się go nie bało, które pokochało go całym sercem. Z kolei Rebecca zmienia się pod wpływem ogromnego zaufania jakie panuje na wyspie i wsparcia jakie okazują sobie mieszkańcy. Oczywiście również pod wpływem budzącej się miłości.
Nicole R. Dickson zabrała nas w świat magiczny. W miejsce do którego każdy chętnie by się udał. Sama mówi, że Wyspa jest jednym z trzech głównych bohaterów książki, odrębnym bytem. Z kolei informacje o autorce są bardzo okrojone. Wiadomo jedynie, że mieszka w Karolinie Północnej z córką i dwoma psami. Uwielbia biblioteki i sklepy z przyprawami, kuchnię świata i tradycyjne dania. Potrafi robić na drutach i chętnie obserwuje przędące kobiety. Jej książka napisana jest tak barwnym językiem, że mam ochotę spakować się i udać na wschodnie wybrzeża Irlandii
Irlandzki sweter urzekł mnie swoim klimatem, zasmucił migawkami z przeszłości bohaterów i rozbawił rozmowami z mieszkańcami wyspy. Polecam gorąco.

A tytułowy cytat pochodzi z utworu Irlandzki tancerz, anonimowego wiersza z XIV w. zaadaptowanego i wykonywanego przez grupę Dwa plus jeden.A to całość: 
Jestem z Wyspy Zielonej
Ręką Boga stworzonej
Z Irlandii
Panie dziękczynienie
Przyjm za to stworzenie
Przyjdź i zatańcz z nami
Lasami
Polami
Irlandii

5 komentarzy:

  1. Ja też lubię Irlandię. W ogóle lubię ten klimat brytyjskich wysp. Więc chętnie poszukam tej książki, poza tym piękną ma okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorce udało się uchwycić właśnie ten wyspiarski klimat. A okładka nie tylko piękna, ale i "miła" w dotyku- siedziałam i głaskałam :D

      Usuń
    2. Ja też lubię Irlandię i książki o niej. Do tego stopnia, że kiedy słyszę, że książka jest o Irlandii albo choćby autor stamtąd pochodzi - chcę przeczytać! ;-)

      Usuń
  2. Mam ją już na stoliku nocnym, czyli short listed można powiedzieć, chociaż o stosie na moim stoliku wszystko można powiedzieć, ale nie to, że jest short. Szykuję się na nią, bo kocham kraj, w którym przyszło mi mieszkać i uwielbiam czytać powieści w Irlandii się dziejące, ale jednocześnie się boję, że to kicz jakiś będzie. Zobaczymy. Z Twojej recenzji widać, że warto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ma słabsze momenty, ale myslę, że warto po nią sięgnąć. Jak przeczytasz daj znać jak wrażenia.

      Usuń