Spadły na mnie jakoś znienacka ostatnio, ale to jednak nie będzie tematem tego postu :P
Ostatnio koleżanka poprosiła mnie o kolczyki- serduszka. Wyjęłam więc zakurzone czółenka z szafy i wzięłam się do dzieła. Pomimo długiej przerwy w robieniu, kłopoty były na szczęście niewielkie. I tak powstała pierwsza para- granatowa:
A później, skoro pierwsze poszły tak łatwo i przyjemnie, dołączyły do nich jeszcze jedne- miętowe:
Obie pary robione według znanego Wam już z tego posta wzoru zapożyczonego od Skrzacika.
Piękne, zwłaszcza te miętowe: chyba w końcu przekłuję sobie uszy!
OdpowiedzUsuńTo była jedna z moich motywacji :D I nie żałuję.
UsuńMam bzika na punkcie kolczyków, więc chętnie ujrzałabym takie pięknotki u siebie! :)
OdpowiedzUsuńTo się da zrobić :)
UsuńJedne i drugie piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńŚliczności! Dużo bym dała, żeby mieć takie zdolności...
OdpowiedzUsuńAkurat tu chyba nie o zdolności chodzi- raczej o wyuczalność :D
UsuńŚliczne! :D
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podobają :)
Usuń