wtorek, 23 września 2014

Niespodziewani goście. "Sekrety róż"

Przedziwna była ta książka. Bardzo sympatyczna, ale przedziwna i odrealniona.

Do Colden, niewielkiej mieściny w stanie Massachusetts, przybywają Rumunii. Zamieszkują oni w, opuszczonym na czas wakacji, domu profesora Saywera i jego córki Libby. Michael, jego dwaj synowie, dwaj towarzysze i lady Mirela oznajmiają, że to oni są prawdziwymi właścicielami nieruchomości. Na potwierdzenie tego mają testament, w którym poprzedni mieszkaniec, stary Kozak, przekazuje Michaelowi dom. Wydarzenia te doprowadzają do wybuchu skandalu, mieszkańcy miasteczka izolują przybyszów i wszelkimi siłami utrudniają im życie. Jedyną osobą, która spieszy im z pomocą i zaprzyjaźnia się z nimi jest... Libby. Zderzenie tych dwóch światów zdecydowanie powoduje wielki wybuch. Ani Libby ani Michael ani profesor nie mają łagodnego usposobienia, więc iskry strzelają na prawo i lewo.

Dlaczego zaczęłam od tego, że książka jest przedziwna? Z kilku powodów. Pierwszym co mnie uderzyło to był fakt, że Libby jest analfabetką (jednocześnie osobą bardzo mądrą i utalentowaną) i jest to dla niej ogromny powód do wstydu. Dodatkowo potęguje ten wstyd fakt, że jej nieumiejętność czytania stanowi powód do drwin dla ojca. Jak była młodsza, wyśmiewały się z niej również dzieci, a teraz, kiedy jej sekret wychodzi na jaw, jest skazana na politowanie. I nie byłoby w tym wszystkim nic dziwnego gdyby nie te, że mamy rok 1879. Libby ma około 20 lat (rozpacza co jakiś czas, że jest starą panną, bo kto by chciał takiego tumana), a więc lata jej nauki przypadały na końcówkę wojny secesyjnej. I tak jak nie neguję tego, że umiejętność czytania była już wtedy w miarę powszechna, tak jakoś nie mogę przekonać się do tego, że analfabetyzm był powodem aż takiego społecznego wykluczenia.

źródło
Druga rzecz, która momentami mnie nie przekonywała, to sympatia jaką prawie od pierwszej chwili poczuła Libby do ludzi, którzy odebrali jej dom. Jest ona ponad tym wydarzeniem i staje się dobrą duszą spiesząca przybyszom z pomocą w każdej sytuacji. 

Sekrety róż to historia, od której nie można się oderwać. Przede wszystkim dzięki temu, że Elizabeth Cadmen stworzyła bohaterów, którzy są jacyś. Możemy ich lubić, kibicować ich poczynaniom, czuć do nich niechęć, ale trudno będzie przejść obok nich obojętnie. Mają swoje wady i zalety, a przede wszystkim, nie boją się wyrażać własnego zdania, co szczególnie w kontaktach Libby i Michaela prowokuje wiele zabawnych sytuacji.

Powieść jest wciągająca, urocza, zabawna i wzruszająca. Napisana językiem, którego czytanie to sama przyjemność. Tylko brakuje mi trochę tła historycznego. Cadmen umieściła akcję w latach 70. XIX w., ale zdarzało mi się o tym zapominać podczas czytania. Nie czułam, że zostałam zabrana do świata, który przeminął. Wręcz przeciwnie. Były takie dyskusje, które wydawały mi się na wskroś współczesne (mimo że ich temat niby był lekko archaiczny). Colden mogłoby być zarówno małym miasteczkiem lat 20. XX w. jak i współczesną, senną amerykańską mieściną. 

Sekrety róż to książka pachnąca jaśminem, różami i dżemem jeżynowym. Bajkowa powieść z niesfornymi bohaterami. Mnie do gustu przypadła bardzo.

11 komentarzy:

  1. Cudna okładka. Taka nastrojowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ona skłoniła mnie do wypożyczenia tej książki :)

      Usuń
  2. Chętnie przeczytam, zapowiada się obiecująco:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie tą powieścią, pomimo tych kilku mankamentów, na które mogę przymrużyć oko. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie sympatyczna jest. I momentami bardzo bawi

      Usuń
  4. widziałam jakiś czas temu tę książkę gdzieś w promocji :) wahałam się nawet czy kupić, ale ostatecznie się nie zdecydowałam.
    ma piękną okładkę, w której można się oczarować, no i po Twojej recenzji - żałuję, że jej nie kupiłam ;) tym bardziej, że uwielbiam jaśmin, przede wszystkim jego nuty w perfumach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaśmin w perfumach zdecydowanie da się na kartach tej książki poczuć, szczególnie że Michael jest perfumiarzem, który przywiózł ze sobą do Ameryki wyjątkową esencję jaśminową :)

      Usuń
  5. Okładka jest piękna i subtelna. Twoja recenzja również zachęca do sięgnięcia po książkę, dlatego chyba się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinnaś być zadowolona z lektury. Choć Libby zdecydowanie jest bardziej charakterna, niż dziewczyna z okładki

      Usuń
  6. Na taką opowieść chętnie bym się skusiła, idealny sposób na oderwanie od szarej rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń