wtorek, 18 września 2012

"Kiedy król gubi swój kraj"


Zapowiedziany wczoraj, drugi z serii "nadprogramowych" postów.

Ta ostatnia już książka z serii Królów przeklętych jest jednocześnie najbardziej nietypową. W poprzedniej Maurice Druon usunął większość znanych czytelnikowi od pierwszej części bohaterów, pozamykał większość wątków- zakończył cykl. Możemy to wywnioskować nie tylko z zakończenia tomu szóstego, ale również z czasu jaki opłynął zanim ukazał się tom siódmy. Powieść Kiedy król gubi swój kraj powstała siedemnaście lat po tomie poprzednim. Robi wrażenie doklejonej do całej serii. Opowiada ona historię Francji z czasów Jana II Dobrego i początków wojny stuletniej.
Pierwszą zmianą, którą zauważa od razu czytelnik poprzednich tomów jest nowy sposób narracji prowadzony, po raz pierwszy, w pierwszej osobie. Naszym przewodnikiem po kraju zniszczonym ciągłą wojną, zarazą i niewłaściwymi decyzjami gospodarczymi władcy jest, pełniący funkcję nuncjusza papieskiego, kardynał Heliasz de Talleyrand. Zabiera on nas do swojej karety wyruszającej z jego rodzinnego Périgueux i jadącej do Metzu na spotkanie z cesarzem. W podróży tej towarzyszy mu krewny, który, wraz z czytelnikiem, staje się jego wiernym słuchaczem. Kardynał opowiada o wojnie z Anglią, przedstawia postać króla Jana, tłumaczy podstawy roszczeń angielskiego władcy do francuskiej korony. Jednak główną rzeczą, wokół której koncentruje się fabuła jest konflikt pomiędzy Janem II Dobrym i Karolem II Złym- władcą Nawarry. Po raz kolejny mamy tu, tak dobrze znany z poprzednich powieści, spór o ziemię i władzę. Niestety tym razem nie ma on takiego impetu.
Czytelnika, który pamięta poprzednie książki Maurice'a Druona ta zapewne rozczaruje. Kardynał Talleyrand, mężczyzna w jesieni życia, snuje opowieść barwną, ale jednocześnie pozbawioną emocji. Historia, którą przywołuje ma zostać spisana przez jego towarzysza ku chwale kardynała. Stąd też opowieści o dawnych parafiach, konklawe w których brał udział, pojawiająca się, pomiędzy wierszami, tęsknota do papieskiej tiary czy wynoszenie własnego udziału w wydarzeniach.
Jeszcze jedną rzucająca się w oczy rzeczą jest inna dynamika powieści. Trudno w niej znaleźć wartkie zwroty akcji czy trzymające w napięciu wydarzenia tak charakterystyczne dla całego cyklu. Pomimo tego, że książka jest tak rożna od poprzednich tomów czyta się ją dość dobrze.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serwisowi nakanapie.pl


1 komentarz:

  1. Nie słyszałam jeszcze o tej książce i jak na razie niestety nie będę miała czasu, żeby poszukać tej serii. Nie wykluczam jednak, że kiedyś w przyszłości się skuszę.

    OdpowiedzUsuń