Profesor Jan Białostocki to postać, której wszystkim tym, którzy mieli do czynienia z historią sztuki choć trochę, przedstawiać nie trzeba. Uczył na wielu światowych uniwersytetach. Swoje wykłady głosił zarówno w Yale, Wisconsin, Nowym Jorku czy Paryżu. Na stałe związany był z Uniwersytetem Warszawskim. Był nie tylko wykładowcą ale i wszechstronnym teoretykiem- jego dorobek pisarski liczy ponad 500 prac naukowych. Jego zainteresowania koncentrowały się głownie wokół historii malarstwa, ale pisał także o doktrynach artystycznych czy metodologii historii sztuki.
Płeć śmierci to próba odpowiedzenia na pytanie skąd w obecnej kulturze wzięło się wyobrażenie zakapturzonej staruchy z kosą w ręku, a także jak kształtowało się przedstawianie tego motywu na przestrzeni wieków.
Mamy więc starożytnego Tanatosa- uskrzydlonego młodzieńca, który przychodzi po bohaterów Iliady czy Charona przewożącego zwłoki na drugą stronę Styksu. Jednak główna uwaga autora skupiona jest na przedstawieniach związanych z religią chrześcijańską. I to zarówno tą średniowieczną z rozpadającymi się zwłokami, kościotrupami na koniach czy kobietą o wyglądzie czarownicy jak i późniejszą gdzie śmierć jawi się jako piękna, zazwyczaj roznegliżowana, niewiasta zasłaniająca zabieranej osobie oczy. Autor opisuje również jej mniej dosłowne oblicze dominujące szczególnie w twórczości romantycznej: cmentarze, rozpaczający po stracie dziecka rodzice, opuszczone opactwa, sarkofagi. Nie brakuje również odwołań do symboli barokowych. W książce znajdziemy opis licznych martwych natur czy przedstawień arkadyjskich.
Treści, które zawiera publikacja są bez wątpienia interesujące. Czytelnik poznaje sporo nowych, ciekawych faktów jednak zdecydowanie trudno było mi skupić się na lekturze. Płeć śmierci nie pretenduje do miana literatury popularno naukowej stąd zdecydowanie jej język do najprostszych nie należy.
Plusem książki są liczne ilustracje, które pozwalają obejrzeć opisywane dzieła sztuki. Dzięki temu czytelnik na bieżąco może mieć przed oczami omawiane motywy. Niestety jakość części z nich pozostawia wiele do życzenia. Nie chodzi już o to, żeby były one kolorowe, gdyż nie jest to koniecznością, ale żeby były jaśniejsze gdyż część czarno- białych reprodukcji jest niesamowicie ciemna przez co bardzo trudno jest zobaczyć opisywane szczegóły.
To co zdecydowania przeszkadzało mi w lekturze to, rodzące się momentami, przeświadczenie, że jest to książka tylko dla wybranych. Białostocki korzysta z wielu żródeł literackich, powołuje się na wielu myślicieli czy teoretyków cytując czy to fragmenty wierszy czy też wybrane zdania z ich prac. Niestety cytuje je w języku oryginału. Pojawiają się więc wstawki łacińskie, hiszpańskie, francuskie, niemieckie, angielskie. Niektóre z przywoływanych tekstów liczą sobie kilkaset lat a dodatkowo są np. fragmentami poezji. I w zdecydowanej liczbie przypadków czytelnik nie znajdzie tłumaczenia w przypisach. W takich wypadkach starałam się podjąć próbę tłumaczenia, tak żeby chociaż wyłowić ogólny sens. Jak dla mnie takie próby są niestety tylko półśrodkiem. Co ma zrobić czytelnik kiedy natrafia na, zajmujący 1/3 strony, fragment w języku sobie absolutnie nieznanym?
Co prawda Płeć śmierci lekturą łatwą nie jest, ale jest lekturą interesującą i można spróbować się z nią zmierzyć.
Książkę zgłaszam do wyzwań:
Płeć śmierci to próba odpowiedzenia na pytanie skąd w obecnej kulturze wzięło się wyobrażenie zakapturzonej staruchy z kosą w ręku, a także jak kształtowało się przedstawianie tego motywu na przestrzeni wieków.
Mamy więc starożytnego Tanatosa- uskrzydlonego młodzieńca, który przychodzi po bohaterów Iliady czy Charona przewożącego zwłoki na drugą stronę Styksu. Jednak główna uwaga autora skupiona jest na przedstawieniach związanych z religią chrześcijańską. I to zarówno tą średniowieczną z rozpadającymi się zwłokami, kościotrupami na koniach czy kobietą o wyglądzie czarownicy jak i późniejszą gdzie śmierć jawi się jako piękna, zazwyczaj roznegliżowana, niewiasta zasłaniająca zabieranej osobie oczy. Autor opisuje również jej mniej dosłowne oblicze dominujące szczególnie w twórczości romantycznej: cmentarze, rozpaczający po stracie dziecka rodzice, opuszczone opactwa, sarkofagi. Nie brakuje również odwołań do symboli barokowych. W książce znajdziemy opis licznych martwych natur czy przedstawień arkadyjskich.
Treści, które zawiera publikacja są bez wątpienia interesujące. Czytelnik poznaje sporo nowych, ciekawych faktów jednak zdecydowanie trudno było mi skupić się na lekturze. Płeć śmierci nie pretenduje do miana literatury popularno naukowej stąd zdecydowanie jej język do najprostszych nie należy.
Plusem książki są liczne ilustracje, które pozwalają obejrzeć opisywane dzieła sztuki. Dzięki temu czytelnik na bieżąco może mieć przed oczami omawiane motywy. Niestety jakość części z nich pozostawia wiele do życzenia. Nie chodzi już o to, żeby były one kolorowe, gdyż nie jest to koniecznością, ale żeby były jaśniejsze gdyż część czarno- białych reprodukcji jest niesamowicie ciemna przez co bardzo trudno jest zobaczyć opisywane szczegóły.
To co zdecydowania przeszkadzało mi w lekturze to, rodzące się momentami, przeświadczenie, że jest to książka tylko dla wybranych. Białostocki korzysta z wielu żródeł literackich, powołuje się na wielu myślicieli czy teoretyków cytując czy to fragmenty wierszy czy też wybrane zdania z ich prac. Niestety cytuje je w języku oryginału. Pojawiają się więc wstawki łacińskie, hiszpańskie, francuskie, niemieckie, angielskie. Niektóre z przywoływanych tekstów liczą sobie kilkaset lat a dodatkowo są np. fragmentami poezji. I w zdecydowanej liczbie przypadków czytelnik nie znajdzie tłumaczenia w przypisach. W takich wypadkach starałam się podjąć próbę tłumaczenia, tak żeby chociaż wyłowić ogólny sens. Jak dla mnie takie próby są niestety tylko półśrodkiem. Co ma zrobić czytelnik kiedy natrafia na, zajmujący 1/3 strony, fragment w języku sobie absolutnie nieznanym?
Co prawda Płeć śmierci lekturą łatwą nie jest, ale jest lekturą interesującą i można spróbować się z nią zmierzyć.
Książkę zgłaszam do wyzwań:
a także do właśnie przeze mnie utworzonego: Nie tylko literatura piękna...
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale zaintrygowałaś mnie. Brzmi świetnie, ciekawie i przede wszystkim małe jest książek poruszających tematykę śmierci, a już odwołania do starożytności i cała symbolika barokowa naprawdę przyciąga.
OdpowiedzUsuńTematyka jest rzeczywiście ciekawa, tylko niestety jest książka naukowa z wszystkimi tego wadami i zaletami wliczając w to także język. Momentami jest ciężko, ale myślę, że ilość wiadomości, którą się otrzymuje to wynagradza.
UsuńTakie ujęcie tematu i to na różnych płaszczyznach intryguje
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, szczególnie, że prof. Białostocki miał na prawdę ogromną wiedzę co widać chociażby w lekkości porównywania przeróżnych motywów.
UsuńDziekuje za zaproszenie do zabawy i ciekawe pytania. Odpowiedzi juz na moim blogu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń