wtorek, 27 maja 2014

Pomyliłam łóżka. "W łóżku z Nabokovem"

Jeszcze trochę i przestanę wierzyć okładkom! Po raz kolejny zaufałam entuzjastycznemu opisowi z tyłu obwoluty i po raz kolejny zostałam wywiedziona w pole. Tym razem zachwalano mi "komedię utkaną z drobnych tragedii". Owszem tragedii to było tam sporo, komedii jednak nie dostrzegłam.

Barb Barrett ma dość tego, że mąż ją wiecznie kontroluje. Postanawia więc zakończyć swoje małżeństwo. Wielkim zaskoczeniem jest dla niej, że to nie ona: pozbawiona domu, z mierną pracą, niestabilna emocjonalnie i bez umiejętności społecznych, zostaje opiekunką ich dzieci. Ich syn i córka zostają z ojcem, a Barb kupuje dom należący kiedyś do Nabokova. Podczas sprzątania, za jedną z szaf znajduje rękopis. Jest to książka o miłości i baseballu. Być może zapomniane dzieło pisarza. Szukając osoby, która zajmie się wydaniem powieści Barb poznaje Margie, nietypową agentkę, która bierze bohaterkę pod swoje skrzydła.

To wydarzenie daje Barb impuls do wprowadzenia w swoim życiu zmian. Postanawia założyć biznes. Jej "firma" ma być odpowiedzią na potrzeby małego, sennego miasteczka, w którym mieszka, dlatego kobieta zakłada...burdel przeznaczony dla pań. Swoje usługi świadczą tam studenci pobliskiego uniwerku, zaś bohaterka dogląda przybytku.

Oczywiście w tym wszystkim musi pojawić się też nowa miłość, nietypowe dzieci, zwariowana matka i problemy z byłym mężem. Ale to przy tego typu powieściach można powiedzieć: zestaw podstawowy. W każdej występują przynajmniej dwa elementy.

Wszystko to brzmi pięknie, nawet fabuła z opisu wygląda na ciekawą i rzeczywiście zabawną. Ale niech Was to nie zwiedzie. Tak naprawdę W łóżku z Nabokovem jest po prostu nudne. Przede wszystkim przegadane przez autorkę. Sceny, które aż się prosiły by być dynamicznymi, pełnymi werwy są rozwlekłe i pozbawione życia. Zresztą tak jak bohaterowie. Nawet jak się kłócą to jakoś tak ospale. Miałam wrażenie, że historię, którą miała w głowie autorka dałoby się opowiedzieć na dużo mniejszej ilości stron. Reszta stanowiła wypychacz. Niestety to on dominował nad całością.

Wszystko może mogłaby uratować główna bohaterka. Ale nie uratowała. Barb robiła na mnie wrażenie osoby strasznie otępiałej, nie potrafiącej myśleć logicznie i działać. Irytowała mnie niesamowicie. Tym, że dała wejść sobie wszystkim na głowę, że jest taka bezwolna, a nawet jej opisami strojów, a dokładniej "Spodni", które nosi przez pół powieści.

W łóżku z Nabokovem to pierwsza, i jak na razie na szczęście jedyna, powieść Leslie Daniels. Znowu poczułam się dziwnie zerkając na recenzje w internecie gdyż ten debiut pisarski oceniony został dość dobrze. Dla mnie niestety był to gniot, który zmarnował dość ciekawy temat.

4 komentarze:

  1. Kochana dziękuję Ci za tę recenzję, kusiła mnie ta książka, ale miałam pewne obawy, dobrze, że intuicja mnie powstrzymała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zaoszczędziłaś czas :) Chociaż, tak jak pisałam, na lc widziałam także trochę pochlebnych opinii.

      Usuń
  2. Już dawno stwierdziłam, że niestety nie można wierzyć opisom na okładce. O wiele lepiej kierować się recenzją zaufanego blogera (o ile można taką odnaleźć;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj "idę na żywioł" i biorę z biblioteki to, co mi akurat wpadnie w oko. Kończy się to różnie, jak widać :)

      Usuń