sobota, 17 maja 2014

Ukochane kuzynki. "Uwięziona królowa"

Liczne małżeństwa Henryka VIII i związane z nimi rozwody, procesy, nieprawe potomstwo miały wpływ nie tylko na króla i jego najbliższe otoczenie czy ludzi jemu współczesnych. Konsekwencje wyborów władcy ponoszone były przez kolejne pokolenia. Jedną z nich stanowiły konflikty o koronę jakie wybuchły po śmierci Henryka. Jedną z jego odsłon opisuje dla nas Philippa Gregory w swojej kolejnej książce.

Jest rok 1568. Anglią włada królowa Elżbieta. Dla jednych jest ona ukochaną władczynią, dla innych bękartem nie posiadającym praw do tronu i dzierżącym władzę przynależną królowej Szkocji i następczyni tronu Anglii, Marii Stuart. Środowiska prokatolickie chętnie włożyłyby angielską koronę na skronie szkockiej królowej. Ta ostatnia właśnie przybyła do Anglii, uciekając ze swojego kraju przed śmiercią. Liczyła na pomoc swojej kuzynki, jednak dla Elżbiety była ona jedynie kłopotem.

Mniej więcej w tym punkcie historii zaczyna się akcja Uwięzionej królowej. Elżbieta uznaje Marię za zagrożenie dla swojego panowania i powierza ją pieczy George'a Talbota i jego żony Bess. Mają oni zabrać Szkotkę do jednej ze swych posiadłości (zdecydowanie najmniej wygodnej i najbardziej obronnej) i pilnie strzec. Nikt nie wie co dalej zrobić z niewygodnym gościem. Coś co miało być stanem przejściowym powoli zamienia się w stałe rozwiązanie, z którego nikt nie jest zadowolony.

Jak zwykle Gregory oddaje głos swoim bohaterom i, jak zwykle, jest to bardzo udany zabieg. Tym razem mamy szanse spojrzeć na sytuację oczami trzech, najbardziej w nią zaangażowanych, osób: Bess i George'a Talbotów oraz, oczywiście, królowej Marii. Chyba po raz pierwszy autorka jednym z narratorów uczyniła mężczyznę. Przyznam, że przywykłam do tego, że daje się ona wypowiedzieć tylko niewiastom i czasem nie mogłam się odnaleźć i przekonać do tej zmiany.

Wpływ na to moje nastawienie mógł mieć również fakt, że George mnie niezmiernie irytował. Jawił się jako niezwykle szlachetny, prawy wręcz nieskalany rycerz poświęcający się dla swojej królowej. W rzeczywistości okazywał się być słabym człowiekiem o ograniczonych poglądach, któremu w głowie zawrócić mogła ładna buźka i niewinne spojrzenie. Jego przeciwieństwem była Bess, kobieta która swoją pracą i inteligencją wyniosła się z nizin społecznych do tytułu hrabiny; z ubóstwa do bogactwa. Postać zdecydowanie jak na tamte czasy nietuzinkowa. Niewiasta prowadząca interesy, zorientowana w polityce i z głową na karku. Z kolei królowa Maria to połączenie młodzieńczej naiwności z ogromną przebiegłością. I wbrew temu, że autorka daje się wypowiedzieć mężczyźnie to zdecydowanie kobiety mają głosy dominujące w tej książce. 

Jeżeli mieliście okazję czytać wcześniej jakieś książki Philippy Gregory, to i tym razem nie spodziewajcie się zaskoczenia: jest tak samo świetnie jak zawsze. Choć mam wrażenie, że zdecydowanie spokojniej. Oddalenie od dworu sprawiło, że bohaterowie są mniej nerwowi, a życie płynie spokojniej. Nawet w sytuacjach zagrożenia. Do tej pory czytając cykl tudorowski nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że gdzieś w zamkowych korytarzach czai się śmierć. Teraz jakoś tego nie było. Co nie znaczy, że jest spokojnie czy nudno.

Uwięziona królowa to kolejna warta przeczytania powieść z dorobku Philippy Gregory. Kolejna jej książka, która działa jak wehikuł czasu i przenosi czytelnika do, jakże niebezpiecznej, Anglii XVI w. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję: Grupie Wydawniczej Publicat



Książkę zgłaszam do wyzwań: Historia z trupem, Grunt to okładka

10 komentarzy:

  1. Nic dodać, nic ująć. Znakomita lektura na wysokim poziomie, do którego Philippa zdążyła przyzwyczaić swoich czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jeśli Gregory kiedyś napisze złą książkę (a mam nadzieję, że do tego nie dojdzie), to wszyscy będziemy w ciężkim szoku :)

      Usuń
  2. Muszę sięgnąć po książki tej autorki, bo tematyka podejmowana przez nią bardzo mnie ciekawi. Tylko te egzemplarze są takie duże, że nie wiem, gdzie je postawię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się gdzieś zmieszczą :) A sięgnąć zdecydowanie warto

      Usuń
  3. Moja ulubiona autorka, książkę mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja obecnie chyba też :) A na pewno jedna z ulubionych. A książkę polecam. Jak zawsze świetna

      Usuń
  4. Ta książka już niedługo do mnie trafi (mam nadzieję) - nabrałam na nią strasznej ochoty po lekturze Tudorów i cyklu o Wojnie Dwóch Róż

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jeszcze pojedyncze powieści z obu cykli zostały. A ta jest, jak zwykle świetną, kontynuacją tego o Tudorach.

      Usuń
  5. Złej książki Philippa nie napisała, ale z tych, które czytałam z lekka słabsza była "Córka Twórcy Królów" - nie historycznie, bo wiedzy zawiera sporo i dużo spraw mi uświadomiła albo rozjaśniła, ale pod względem stylu. Zupełnie brak w niej opisów na przykład, a to dla mnie wielka wada. Pod tym względem świetnie prezentuje się "Czarownica" na przykład. "Uwięziona królowa" jest tak po środku - wszystkiego wystarczająco. Gregory ma cudowną zdolność tworzenia bohaterów, do których nie sposób się nie ustosunkować emocjonalnie - albo są bardzo sympatycznie albo bardzo się ich nie lubi. Potrafi świetnie odwrócić kota ogonem i w jednej powieści opisywać bohaterkę jako kogoś miłego, niesłusznie skrzywdzonego, dobrego, a w drugiej pokazać ją z zupełnie innego punktu widzenia - co, wg mnie, oznacza, że jest obiektywna i nie ulega sympatiom lub antypatiom nieobcym wielu historykom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Córka Twórcy Królów" jeszcze przede mną. Na razie czytałam same dobre książki Gregory :) I "Dziedzictwo", które może złe nie jest, ale zbyt wulgarne.
      Zdecydowanie zgadzam się z tym odwracanie kota ogonem. Były momenty, że lubiłam Marię, a Bess mnie wkurzała, bywało i odwrotnie. Jedna postać za to irytowała mnie nieustannie: George. Bardzo nie lubię takich ludzi.

      Usuń