sobota, 31 maja 2014

Współczesna Elizabeth. Współczesny pan Darcy. "Dama w opałach"

Wyleczyła mnie ta książka z marzeń o życiu w pięknych, romantycznych czasach, oj zdecydowanie wyleczyła.

Tytułowa Dama w opałach to trzydziestodziewięcioletnia Amerykanka, rozwódka z ośmioletnią córką, prowadząca upadającą firmę zajmującą się starodawnym drukiem i marząca o życiu w czasach Jane Austen. Kiedy trafia się jej okazja wzięcia udziału w teleturnieju dotyczącym twórczości pisarki postanawia spróbować. Pakuje walizki i leci do Anglii. Na miejscu okazuje się, że zasady gry uległy zmianie i turniej zmienił się w reality show. Przeniesione w rok 1812 kobiety muszą realizować postawione im przez reżysera zadania i konkurować o względy zamożnego dziedzica. Wygra nie ta, która zbierze najwięcej punktów, ale którą dziedzic poprosi o rękę. Początkowo Chloe ma zamiar zrezygnować i powrócić do Stanów, jednak wizja wysokiej nagrody pieniężnej, a także pewność, że do roku 1812 pasowałaby lepiej niż do czasów współczesnych, sprawiają że postanawia wziąć udział w programie.

Już od początku czeka na nią wiele niespodzianek: pozostałe kobiety znajdują się na planie już od trzech tygodni, zaś panów Wrightmanów jest dwóch, a nie jeden (choć tylko jeden dziedziczy całą fortunę). Dodatkowo już od pierwszych chwil Chloe zyskuje wroga w osobie lady Grace- damy o wyższym statusie, bardzo nastawionej na wygraną, która zrobi wszystko żeby osiągnąć cel i która zdecydowanie lepiej radzi sobie z realiami epoki.

źródło
Nie da się ukryć, że Dama w opałach to powieść naiwna do granic możliwości. Chloe co chwila zakochuje się w innym z kawalerów, naraża się kolejnym osobom, popełnia każdą niezręczność jaka tylko jest możliwa. Bywa stereotypową Amerykanką: głośną, pewną siebie, pyskatą. Zresztą w ogóle kreacja bohaterów odwołuje się do stereotypów- jeśli nie narodowościowych, to społecznych czy literackich. Tutaj gratką może być duża liczba nawiązań do twórczości Jane Austen, zarówno w postaciach bohaterów jak i w ich rozmowach. Powieść stworzona jest według pewnego, znanego wszystkim, którzy czytają/oglądają komedie romantyczne, schematu. Pod tym względem czytelnik nie powinien się spodziewać, że zostanie zaskoczony. Jednocześnie jednak znudzony również nie będzie.

żródło
Było coś co sprawiło, że czytałam Damę w opałach z przyjemnością i, że uważam ją za całkiem sympatyczną książkę. Rzeczą tą była próba odtworzenia realiów XIX w. we współczesnych warunkach. Uczestniczki zostały pozbawione telefonów, prądu i kosmetyków. Ubrano je w gorsety, do których zawiązania potrzeba służącej. Również samodzielne ułożenie fryzury jest niemożliwością. Swoje potrzeby załatwiają do nocników, zaś za papier toaletowy służą im szmaty (cały czas zastanawiam się czy są one jednokrotnego użytku czy nie). Grace ma w ogóle przechlapane gdyż jako przedstawicielka warstwy średniozamożnej ograniczana jest dodatkowymi zasadami: nie może normalnie jeździć konno, strzelać z pistoletu, usiąść dopóki lady Grace stoi, musi pamiętać o kolejności wchodzenia do pomieszczeń, a cotygodniową kąpiel we wspólnej balii bierze jako jedna z ostatnich. Z kolei to czego nie mogą robić panny w stosunku do mężczyzn to osobna wyliczanka. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się jak sztywny był gorset obyczajów to koniecznie zajrzyjcie do książki.

źródło
Tak jak pisałam: Dama w opałach to powieść dość głupiutka i przewidywalna jeśli chodzi o fabułę i bardzo zaskakująca jeśli chodzi o wpadki Chloe. To książka o zdecydowanie komediowym zabarwieniu, nastawiona na rozbawienie widza. I to jej się udaje. Jest to pierwsza powieść Karen Doornebos. Obecnie ukazała się już druga Undressing Mr. Darcy, która mam nadzieję, doczeka się tłumaczenia na polski. 

Jeżeli szukacie lekkiej, zabawnej, nieambitnej a jednocześnie interesującej powieści to Dama w opałach spełnia wszystkie te kryteria. Myślę, że może też być doskonałym lekarstwem dla osób wzdychających "Ach, gdybym tak żyła 200 lat wcześniej". Mnie z tych pragnień wyleczyły opisy zabiegów toaletowych i higienicznych...

Książkę zgłaszam do wyzwania: Grunt to okładka.

14 komentarzy:

  1. Czeka na mnie ta książka już z 1,5 roku, kupiłam ją za pół-darmo i nie mogę się za nią zabrać... boję się, że tak jak Austenland zburzy moje dobre sampoczucie związane z czasami tegencji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie czasy regencji stały się mniej romantyczne po tej lekturze :)

      Usuń
  2. O nieee, tylko nie ta książka. Nie dotrwałam do końca, nie dość, że bohaterowie irytujący, to jeszcze tak marnie napisana... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie rzeczywiście irytujący, ale co do stylu napisania, to jak dla mnie, przeciętna. Chwilami mnie bawiła, chwilami zaskakiwała głupotą. Klasyka literatury to zdecydowanie nie jest, ale przyjemne czytadło już tak.

      Usuń
  3. No tak, zazwyczaj nie myśli się o tym, w jaki sposób w dawnych czasach dbano o higienę, a skupia się na rzeczach przyjemnych;)
    Ach, gdyby tylko ta książka była lepiej napisana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, nie można mieć wszystkiego :P
      Ale jak człowiek zapomni o głupie historii "kocham A, nie-kocham B, nie- jednak A, nie kocham nikogo" i skupi się jedynie na podglądaniu epoki to jest miło :)

      Usuń
  4. Czytałam gdzieś tak z rok temu tą książkę (to była jedna z moich pierwszych recenzji :)) i wspominam ją do dzisiaj z ogromną sympatią :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś pierwszą osobą, oprócz mnie, która tę książkę darzy ciepłym słowem :)

      Usuń
  5. Brzmi całkiem nieźle :) Trochę gryzie mi się konwencja amerykańskiej komedii romantycznej i starych powieści w stylu Jane Austen, ale w zasadzie kto powiedział, że trzeba trzymać się schematów? Jedyne czego się obawiam ze strony tej pozycji to zniekształcenie, rzucenie cienia na czasy, o których powieść próbuje traktować. Jednak z przyjemnością po nią sięgnę, na lato książki łatwe, lekkie i przyjemne są zdecydowanie najlepsze!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łamanie schematów bym się po niej nie spodziewała. Tak jak pisałam: jest bardzo przewidywalna i właśnie schematyczna. A motyw Amerykanki w XIX w. to kontrastowe połączenie, które ma wytłumaczyć pewną "dzikość" bohaterki. W końcu po Angielkach czy Francuzkach spodziewamy się szyku i klasy, a po Amerykankach hałasu i nieobycia.
      Co do odwzorowania realiów- to są pewne ogólniki. Niby rzeczy oczywiste jak się człowiek zastanowi, a jednak bardzo nieprzystające do naszej wizji romantycznego XIX w.
      I masz rację- to doskonała lektura na lato :)

      Usuń
    2. Mówiąc o łamaniu schematów miałam na myśli niekonwencjonalny pomysł na treść książki, tylko i wyłącznie :)
      Zresztą ciężko mi mówić o czymś, czego nie znam... Ale planuję poznać! :)

      Usuń
    3. W takim razie czekam na Twoją opinię :)

      Usuń
  6. Jak czytadeł nie czytam, tak zainteresowałaś mnie tą książką - bardzo ciekawy temat, szkoda tylko że wykonanie nie jest lepsze (jak wynika z notki i komentarzy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety- jest dość prosto, łopatologicznie i mało finezyjnie. Chyba że się człowiek na XIX- wiecznych smaczkach skupi :)

      Usuń