niedziela, 4 maja 2014

Wybuch na Wall Street. "Instynkt śmierci"

Tym razem moje literackie podróże w czasie i przestrzeni przeniosły mnie do Nowego Jorku z początków XX w.

Jest rok 1920. Ameryka, podobnie jak Europa, dopiero podnosi się po Wielkiej Wojnie. Dalej liczone są straty, tysiące mężczyzn jest okaleczonych, a setki kobiet straciło pracę. Mimo wszystko ludzie mają nadzieję i wierzę w poprawę losu. Wśród takich nastrojów, 20 września 1920 r, ktoś detonuje na Wall Street wóz pełen materiałów wybuchowych. W samym centrum tego wydarzenia znajdują się: kapitan nowojorskiej policji James Littlemore, doktor Stratham Younger i piękna francuzka, radiochemik Colette Rousseau. Udaje się im przetrwać, ale angażują się w śledztwo, które zagraża im wszystkim.

Kapitanowi Littlemorowi zostaje zlecone rozwikłanie zagadki ataku terrorystycznego. Niestety na jego drodze stają agenci federalni wraz ze swoim szefem co chwile podającym prasie inne, sensacyjne, pozbawione sensu informacje. Ułatwiać kapitanowi pracy nie mają także zamiaru grube ryby z Wall Street, zaś przed jednym z budynków pojawiają się żołnierze pilnie strzegący jakiegoś sekretu.

źródło
W tym samym czasie tajemnicze, rudowłose kobiety próbują zbliżyć się do Colette, zaś ją i brata starają się uprowadzić zbiry z Europy Wschodniej. Wydaje się, że najspokojniejszy żywot powinien prowadzić Younger, ale jego niespokojna dusza sprawia, że staje się on uczestnikiem zarówno śledztwa przyjaciela, jak i porwania Francuzki. Dodatkowo fakt, że jest on zakochany w Colette sprawi iż przemierzy wraz z nią pół świata aby szukać medycznej pomocy dla brata dziewczyny u Freuda.

Zagmatwana jest ta książka, to trzeba przyznać od razu na wstępie. Wszystko to przez to, że czytelnik dostaje nie jedną, nie dwie, a przynajmniej trzy zagadki kryminalne, trudną przeszłość bohaterów, która determinuje ich działania i migawki z której są wplatane do toku powieści, a także zagmatwane uczucia, tajemniczą chorobę, Marię Curie prowadzącą badania i Freuda opowiadającego o psychoanalizie. Wydawać by się mogło, ze trudno jest połączyć wszystkie te rzeczy w jedną historię, jednak Jedowi Rubenfeldowi udało się to znakomicie.

Instynkt śmierci przenosi nas do niesłychanie dystyngowanego świata sprzed prawie stu lat. Kobiety w USA po raz pierwszy mają okazję wziąć udział w wyborach, Maria Curie jest potępiana za romans (co w przypadku mężczyzny przeszło by niezauważone) i nienawidzona za to, że jako kobieta dokonała tak ważnych odkryć, mówi się o nerwicy frontowej i zaczyna uznawać psychoanalizę za sposób leczenia. Tę atmosferę powojennego odprężenia, a jednocześnie obaw o przyszłość czuć na kartach książki. Świat się zmienia, ta zmiana wręcz wisi w powietrzu, ale nie wszyscy są na nią gotowi.

źródło
Nie tylko sposób uchwycenia klimatu epoki zauroczył mnie w tej książce. Również bohaterowie, którzy zdecydowanie mają charakter. No może oprócz Colette, która wydawała mi się dość mdłą, a na pewno bardzo skrytą, istotą. Za to Littlemore i Younger to para jak z najlepszych filmów kryminalnych: stateczny ojciec licznej rodziny i kobieciarz nie zagrzewający nigdzie zbyt długo miejsca. Pierwszy ledwo wiąże koniec z końcem, drugi ma do dyspozycji rodzinną fortunę. Pierwszy pilnuje prawa, drugiemu zdarza się je łamać. Jednak obaj są tak samo szaleni, inteligentni i pewni siebie. Absolutnie mistrzowskie były zarówno te sceny, w których Littlemore pojawiał się na konferencjach prasowych FBI i wprowadzał chaos, jak i te gdzie stawał na podstawie kilku włosów potrafił powiedzieć co dana osoba robił tego dnia.

Jeśli nie straszna Wam prohibicja i pragniecie przenieść się w klimat Ameryki lat 20. to Instynkt śmierci jest zdecydowanie lekturą dla Was.

Książkę zgłaszam do wyzwania: Historia z trupem

8 komentarzy:

  1. Ale zachęcająco opisałaś tę książkę. Uwielbiam akcję osadzoną w latach dwudziestych :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rzadko czytam książki z tego okresu (w ogóle z XX w. jeśli nie są współcześnie się dziejącymi powieściami). Takie to dla mnie niezdecydowane: zbyt bliskie jak na romantyczną historię i przeniesienie się do świata księżniczek i rycerzy, a jednocześnie zbyt dalekie, żeby wydawało się współczesne. Ale może po tej się przekonam.

      Usuń
  2. Widzę, że to lektura w sam raz dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prohibicja mi straszna, ale i tak przeczytam :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę Ci w sekrecie, że oni tam sobie dają radę z prohibicją, więc może tak strasznie nie będzie :)

      Usuń