Jak pewniak nie spełnił pokładanych w nim nadziei? Niby autorzy, których bardzo lubię, niby moja ulubiona seria, niby całkiem dobry poziom, a jednak coś zgrzytało.
Oczywiście, jak zwykle, zaczęłam serię od środka. Już w bibliotece wydawało mi się, że wcześniej widziałam jakąś inną "nowość" duetu Preston i Child, ale nie zwróciłam na to uwagi. Chyba doszłam do wniosku, że nie można tworzyć nieskończonej ilości serii o jednym bohaterze, i że kolejne książki to będą osobne powieści. Pomyliłam się.
Jak zawsze wszystko kręci się wokół rodziny Pendergasta i tragedii, która go dotknęła. Tym razem jednak chodzi o żonę. Przed laty na polowaniu padła ona ofiarą lwa. Teraz okazuje się, że była to starannie przygotowana mistyfikacja. Pendergast dowiaduje się tego od swojego szwagra, w chwili kiedy ten strzela mu w pierś i porzuca w bagnie, w górach Szkocji. Wydawać by się mogło, że koniec historii nastąpi dla czytelnika jeszcze zanim się ona na dobre rozpoczęła, ale każdy kto miał w rękach poprzednie książki wie, że Pendergast jest jak kot. Po prostu ubyło mu kolejne z dziewięciu żyć. Rusza on więc na poszukiwania szwagra i prawdy.
źródło |
Do tej pory ceniłam książki Prestona i Childa za pewną aurę tajemniczości i fantastyczności, która sprawiała, że miałam gęsią skórkę, a strach nie pozwalał mi przestać czytać. Fabuła ich powieści zawsze była nie z tego świata- mroczna, nieprawdopodobna, sięgająca najczarniejszych zakątków ludzkiego umysłu. Przesadzona i dziwna, a jednocześnie, w pewien sposób, realna. Teraz tej niepowtarzalnej atmosfery mi zabrakło.
Miałam wrażenie, że pełen grozy thriller zamienił się w powieść sensacyjną. Zagadka, jak na razie, nie została rozwiązana (autorzy dokonają tego, chyba, w części trzeciej), zaś wszelkie działania obu tron konfliktu kończyły się dużą ilością trupów i jeszcze większą liczbą wystrzałów i wybuchów. Dodatkowo uśmiercono bohatera, z którym się miałam czas zżyć i jestem tym niepomiernie oburzona. Zaś największe moje rozczarowanie wywołało zakończenie, które jest absolutnie przewidywalne i pozbawione polotu. A tak właściwie, to nie dostajemy zakończenia. Ostatnie strony Bez litości przypomniały mi ostatni w sezonie odcinek serialu kryminalnego/sensacyjnego. Dużo zamieszania, życie bohaterów wisi na włosku i pojawia się napis "ciąg dalszy nastąpi". Chyba Preston i Child czuli, że nie jest to ich najlepsze dzieło i w ten sposób chcieli zachęcić czytelników do sięgnięcia po tom kolejny.
źródło |
Wbrew temu co mogłoby się wydawać dzięki mojej, dość krytycznej opinii, Bez litości nie jest złą książką. To sprawnie napisany kryminał. Jak zawsze akcja wciąga, dzieje się bardzo dużo i szansy na nudę nie ma. Agent Pendergast, również jak zawsze, pojawia się znienacka, budzi popłoch i wprowadza zamieszanie. Gdzieś w tle mamy do czynienia z tajemniczą organizacją, z której potęgi nikt nie zdaje sobie sprawy. Powraca również Constance i chyba jej wątek był tym, który najbardziej przypadł mi do gustu. Przebywająca w szpitalu dla umysłowo chorych przestępców jest łącznikiem z klimatem poprzednich książek. Także Pendergast stosuje ciągle te same sztuczki i pozostaje "dżentelmenem z południa".
Bez litości to świetna powieść dla wszystkim miłośników sensacji i zagadek kryminalnych. Szczególnie jeśli nie darzą uwielbieniem Agenta specjalnego Pendergasta. Ja powzdycham do jego wcześniejszych wcieleń, choćby z tej i tej powieści.
Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle
Ten duet to pewniak - ich książki zawsze są dobre.
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam ostatnio wrażenie, że napisali kilka absolutnie fantastycznych książek, ale niestety reszta jest przeciętna czy też tylko dobra. A że zaczynałam czytanie ich od takiej fantastycznej, to mam duże wymagania.
Usuń