sobota, 9 sierpnia 2014

Agent specjalny znów w akcji. "Bez litości"

Jak pewniak nie spełnił pokładanych w nim nadziei? Niby autorzy, których bardzo lubię, niby moja ulubiona seria, niby całkiem dobry poziom, a jednak coś zgrzytało.

Oczywiście, jak zwykle, zaczęłam serię od środka. Już w bibliotece wydawało mi się, że wcześniej widziałam jakąś inną "nowość" duetu Preston i Child, ale nie zwróciłam na to uwagi. Chyba doszłam do wniosku, że nie można tworzyć nieskończonej ilości serii o jednym bohaterze, i że kolejne książki to będą osobne powieści. Pomyliłam się.

Jak zawsze wszystko kręci się wokół rodziny Pendergasta i tragedii, która go dotknęła. Tym razem jednak chodzi o żonę. Przed laty na polowaniu padła ona ofiarą lwa. Teraz okazuje się, że była to starannie przygotowana mistyfikacja. Pendergast dowiaduje się tego od swojego szwagra, w chwili kiedy ten strzela mu w pierś i porzuca w bagnie, w górach Szkocji. Wydawać by się mogło, że koniec historii nastąpi dla czytelnika jeszcze zanim się ona na dobre rozpoczęła, ale każdy kto miał w rękach poprzednie książki wie, że Pendergast jest jak kot. Po prostu ubyło mu kolejne z dziewięciu żyć. Rusza on więc na poszukiwania szwagra i prawdy.

źródło
Do tej pory ceniłam książki Prestona i Childa za pewną aurę tajemniczości i fantastyczności, która sprawiała, że miałam gęsią skórkę, a strach nie pozwalał mi przestać czytać. Fabuła ich powieści zawsze była nie z tego świata- mroczna, nieprawdopodobna, sięgająca najczarniejszych zakątków ludzkiego umysłu. Przesadzona i dziwna, a jednocześnie, w pewien sposób, realna. Teraz tej niepowtarzalnej atmosfery mi zabrakło.

Miałam wrażenie, że pełen grozy thriller zamienił się w powieść sensacyjną. Zagadka, jak na razie, nie została rozwiązana (autorzy dokonają tego, chyba, w części trzeciej), zaś wszelkie działania obu tron konfliktu kończyły się dużą ilością trupów i jeszcze większą liczbą wystrzałów i wybuchów. Dodatkowo uśmiercono bohatera, z którym się miałam czas zżyć i jestem tym niepomiernie oburzona. Zaś największe moje rozczarowanie wywołało zakończenie, które jest absolutnie przewidywalne i pozbawione polotu. A tak właściwie, to nie dostajemy zakończenia. Ostatnie strony Bez litości przypomniały mi ostatni w sezonie odcinek serialu kryminalnego/sensacyjnego. Dużo zamieszania, życie bohaterów wisi na włosku i pojawia się napis "ciąg dalszy nastąpi". Chyba Preston i Child czuli, że nie jest to ich najlepsze dzieło i w ten sposób chcieli zachęcić czytelników do sięgnięcia po tom kolejny.

źródło
Wbrew temu co mogłoby się wydawać dzięki mojej, dość krytycznej opinii, Bez litości nie jest złą książką. To sprawnie napisany kryminał. Jak zawsze akcja wciąga, dzieje się bardzo dużo i szansy na nudę nie ma. Agent Pendergast, również jak zawsze, pojawia się znienacka, budzi popłoch i wprowadza zamieszanie. Gdzieś w tle mamy do czynienia z tajemniczą organizacją, z której potęgi nikt nie zdaje sobie sprawy. Powraca również Constance i chyba jej wątek był tym, który najbardziej przypadł mi do gustu. Przebywająca w szpitalu dla umysłowo chorych przestępców jest łącznikiem z klimatem poprzednich książek. Także Pendergast stosuje ciągle te same sztuczki i pozostaje "dżentelmenem z południa".

Bez litości  to świetna powieść dla wszystkim miłośników sensacji i zagadek kryminalnych. Szczególnie jeśli nie darzą uwielbieniem Agenta specjalnego Pendergasta. Ja powzdycham do jego wcześniejszych wcieleń, choćby z tej i tej powieści. 

Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle

2 komentarze:

  1. Ten duet to pewniak - ich książki zawsze są dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mam ostatnio wrażenie, że napisali kilka absolutnie fantastycznych książek, ale niestety reszta jest przeciętna czy też tylko dobra. A że zaczynałam czytanie ich od takiej fantastycznej, to mam duże wymagania.

      Usuń