Tym razem zacznę od samokrytyki. Nie wiem czy zaniewidziałam podczas ostatniego pobytu w bibliotece czy może to wina oświetlenia, ale to druga dość koszmarna okłada z rzędu z jaką mam do czynienia. Kto w ogóle to projektuje??
No dobrze, ale rozmawiajmy o samej książce (to będzie zdecydowanie krótka recenzja). W 12 rozdziałach (po jednym na każdy miesiąc prac ogrodniczych) poznajemy historię trzech rodzin. Pierwszą tworzy Alice tytułowa samotna matka wychowującą synka Alfiego, drugą jej przyjaciółka Molly z mężem i córeczką Lily, zaś trzecią nowi sąsiedzi Alice: Charles i Lola również z kilkuletnimi dziećmi. Ich przybycie zbiega się w czasie z początkiem konkursu na najpiękniejszy ogród, w który zaangażować postanawia się cała wieś. Również nowi mieszkańcy włączają się w tę inicjatywę, ofiarowując na cele konkursowe swoją działkę.
Cała akcja obraca się wokół prac ogrodniczych. Bohaterowie jeżdżą po nowe roślinki, kopią, sieją itd. Dzieci rozrabiają, małżeństwa się kłócą, a z Loli coraz bardziej wychodzi kawał hetery. I dobrze bo jest ona jedynym ożywczym powiewem całej powieści. Cała reszta jest dość senna, spokojna i nieabsorbująca. Na szczęście bywa też całkiem zabawna, co ratuje tę książkę.
Samotnej matki rozterki miłosne to babska powieść na średnim poziomie. Uwagę przyciąga w stopniu niewielkim, ale jest na tyle sprawnie napisana, że czyta się ją błyskawicznie. Równie błyskawicznie się o niej zapomina. Mam wrażenie, że te kilka zdań, które napisałam to i tak za dużo jak na tę książkę. Jak na razie nie mam zamiaru dawać Gil McNeil drugiej szansy.
Może kiedyś przeczytam...
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię takich książek... właśnie jestem na takim etapie, że chętnie sięgnęłabym po coś z literatury kobiecej. Ale odrzuciłam już kilka powieści - po kilku lub kilkudziesięciu stronach - bo wydały mi się...niezbyt mądre/źle napisane/banalne. Ta pewnie dołączyłaby do tego zacnego grona;)
OdpowiedzUsuńJa chętnie sięgam po właśnie takie kobiece powieści, ale zazwyczaj staram się, żeby one były z "nowojorskiego" nurtu. Piękne, bogate i nieogarnięte (lub też wręcz przeciwnie: pozbawione skrupułów) bohaterki pozwalają mi się odprężyć. Bardzo lubię wszystkie powieści w stylu: "Niani w Nowym Jorku", "Jak ona to robi", Mamzille", "Mamuśki gotowe na wszystko" itd. A ta niestety jest nie tylko nieambitna i lekka, ale przede wszystkim, średnio ciekawa :(
OdpowiedzUsuń