sobota, 10 listopada 2012

Kolejne pokolenie. "A jeśli ciernie"

Po, dość średniej części drugiej, z obawami sięgałam po trzecią książkę z serii powieści o rodzeństwie Dollangangerów. I zostałam nią przyjemnie zaskoczona i miło rozczarowana.

Po wszelkich przeżyciach, które stały się ich udziałem w Płatkach na wietrze Cathy i Chris porzucają Karolinę Południową i wraz z synami Cathy przenoszą się w okolice San Francisco. Zamieszkują tam w położonym na uboczu domu i próbują prowadzić normalne życie. 

Tym razem naszymi narratorami będzie dwóch młodzieńców: czternastoletni Jory i dziewięcioletni Bart. Ten pierwszy wydaje się być idealnym dzieckiem. Wysoki, przystojny, zawsze uśmiechnięty i zadowolony, po rodzicach przejął talent do baletu. Z kolei drugi to absolutne jego przeciwieństwo. Dziecko skryte, ponure, zabijające się o własne nogi i zrzucające wszystko co znajduje się na wysokości jego ręki. Spragnione miłości i nie wierzące, że ktoś może go nią obdarzyć. 

Początkowo wydaje się, że rodzina w końcu uzyskała spokój i zapomniała o bolesnej przeszłości. Zmienia się to jednak kiedy do domu obok wprowadza się tajemnicza staruszka. Przykuwa ona uwagę Barta i zdobywa jego zaufanie. Podobnie jak mieszkający z nią lokaj, który uczy chłopca jak powinien zachowywać się prawdziwy mężczyzna i opowiada mu o wspaniałym Malcolmie Foxworth. Bogaczu, który uważał kobiety za odpowiedzialne za całe zło świata grzesznice, które kuszą mężczyzn i powinny smażyć się w piekle. Niestabilny umysł Barta chłonie wszystkie te nauki i w jego domu rodzinnym zaczynają się dziać coraz dziwniejsze, coraz bardziej makabryczne,  rzeczy, zaś długo ukrywana prawda powoli zaczyna wychodzić na jaw.

Po raz kolejny Virginia Andrews udowodniła, że potrafi napisać powieść, od której czytelnik nie będzie mógł się  oderwać. Każda kolejna strona pokazuje nam jak z niepewnego dziecka można uczynić psychopatę. Dodatkowo zostaje to zrobione tak umiejętnie, że przez długi czas zmiana pozostaje praktycznie niezauważona przez dorosłych.

W A jeśli ciernie czytelnik po raz kolejny znajdzie atmosferę grozy towarzyszącą mu podczas lektury Kwiatów na poddaszu. Znowu pojawia się motyw manii religijnej i głęboko zakorzenionej nienawiści, które niszczą wszystko co spotkają na swojej drodze. Zdecydowanie jednak nie jest to powtórzenie części pierwszej. Autorka nie popadła w schemat. Pomimo tego że po raz trzeci spotykamy tych samych bohaterów to jednak nie oni grają tu pierwsze skrzypce, a dopiero dorastające młode pokolenie. Oczywiście pojawia się motyw poddasza, ale bardziej jako przyczyny wszystkich nieszczęść niż samodzielnego wątku fabularnego. Nie przeczytamy po raz kolejny tej samej historii, co jest na pewno ogromnym plusem dla osoby, która sagę Dollangangerów czyta po kolei. W innym przypadku może być to pewne utrudnienie. 

To co również przypominało mi część pierwszą to przedstawienie matki jako ideału, który w wyniku pewnych wydarzeń zostaje z piedestału strącony. Udziałem synów Cathy stają się te same odczucia, które towarzyszyły zamkniętemu na poddaszu rodzeństwu: zwątpienie, poczucie życia w kłamstwie i utrata zaufanie do najbliższych.

Przyznam, że nie wierzyłam tym, którzy zapewniali mnie iż trzecia część sagi jest znowu wciągająca i trzymająca w napięciu. Jakoś po lekturze Płatków na wietrze trudno było mi zaufać takim opiniom. Teraz przyznaję, że się myliłam. Polecam wszystkim, którym spodobały się Kwiaty na poddaszu.

Książkę zgłaszam do wyzwania: Tydzień bez nowości. Listopad.

 


9 komentarzy:

  1. Kusi mnie ta seria od jakiegoś czasu, być może wkrótce będę miała okazję sięgnąć po pierwszą część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chciała dwie ostatnie znaleźć- w bibliotekach na razie nie ma i wygląda to jakby stare wydanie kończyło się na trzeciej :(

      Usuń
  2. Czytałam serię dawno temu i jakoś nie ciągnie mnie do tego aby z powrotem do niej wracać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, otagowałam Twojego bloga, mam nadzieję że przyłączysz się do zabawy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać "Kwiatów na poddaszu" więc narazie się wstrzymam z tą książką.:D Recenzja jednak bardzo zachęcająca..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcająca bo czytało mi się ją bardzo dobrze. Lubię czasem się trochę wystraszyć :) Ale zdecydowanie warto zacząć od części pierwszej.

      Usuń
  5. Do mnie niestety ta seria kompletnie nie trafia, po przeczytaniu "Kwiatów na poddaszu" straciłam zainteresowanie dalszymi losami rodzeństwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie rozumiem- książka ostatnio jest bardzo reklamowana, a, jak każda, nie zainteresuje wszystkich. Do mnie trafiła, ale nie ukrywam, że moim "numerem 1" literatury nie jest.

      Usuń