sobota, 6 kwietnia 2013

Bez pary na wesele. "Single"

Single na weselu to chyba jeden z badziej ulubionych motywów Hollywood. Poczynając od przystojniaków polujących na druhny, poprzez pary, które świeżo się rozstały, a kończąc na tych, którzy marzą o przekonaniu się że nowy partner/partnerka swojej byłej miłości jest gruby/szpetny/nieinteligentny, a najlepiej jakby posiadał wszystkie te cechy.

Single częściowo również odwołują się do znanych motywów. Hannah, jedna z druhen, ostatnie chwile przed ślubem spędza nie na pomaganiu pannie młodej w przygotowaniach, ale na wypatrywaniu przez okno Toma i jego dziewczyny oraz sms-owaniu z Robem, który w ostatniej chwili wymigał się od udziału w weselu. Jedynym pocieszeniem dla Hannah będzie Vicky. Tyle tylko, że koleżanka jest jeszcze bardziej przybita całą uroczystością i najchętniej spędziłaby ją w hotelowym pokoju korzystając z antydepresyjnej lampy, którą ze sobą przywiozła. Oprócz nich na weselu bez pary zjawiają się jeszcze John, skonfliktowany z rodziną wujek panny młodej i Phil, który przyjechał w zastępstwie za chorą mamę.

Drogi całej czwórki niejednokrotnie przeplotą się ze sobą podczas wesela.Szczególnie, że część nich będzie szukała pociechy w tym samym hotelowym barze. Nowe znajomości, podane w dobrej intencji "tabletki rozluźniające" i nadmiar alkoholu doprowadzą do prawdziwego galimatiasu.

Single to jedna z tych książek, które czyta się błyskawicznie i które świetnie się sprawdzają jako poprawiacz humoru. Chociaż zdecydowanie jest to powieść o słodko-gorzkim zabarwieniu. Każdy z bohaterów przywiózł na wesele swoje problemy, niezadowolenia z własnego życia i pracy, a także wspomnienia dawnych miłości. Autorka w swej opowieści przeskakuje od jednej postaci do drugiej, każdej z nich poświęcając osobny rozdział. Dzięki czemu możemy śledzić wydarzenia dziejące się jednocześnie w kilku miejscach, a także skupić uwagę na losach konkretnej postaci.

Dla Meredith Goldstein Single to debiut powieściowy, ale na pewno nie literacki. Na co dzień pisze ona dla "Boston Globe" gdzie prowadzi dział rozrywkowy oraz kącik porad miłosnych. Zapewne przychodzące do redakcji listy częściowo wpłynęły na fabułę książki.

Przyznam, że spodziewałam się bardziej "hollywoodzkiej" książki. Takiej gdzie wszystko jest różowe, nikt nie rozpacza nad zmarnowanym życiem i wszyscy rzucają w młodą parę kwiatowym konfetti. Single zdecydowanie nie prezentują takiej cukierkowej wizji świata. Dlatego książkę polecam tym, którzy mają ochotę na komedię z niedużą nutką refleksji.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M


Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle


2 komentarze:


  1. Mam, mam i na pewno przeczytam. Jeszcze bardziej zachęciłaś mnie do tego swoją recenzją:))

    OdpowiedzUsuń