sobota, 25 maja 2013

Polowanie czas zacząć. "Chemia śmierci"

Manham to miejscowość z moich najgorszych koszmarów. Małe, senne miasteczko, gdzie wszyscy się znają, wszyscy mają się na oku i możesz mieszkać tam 10 lat i dalej być "obcym".

W takiej społeczności dochodzi do tragedii. Dwaj chłopcy znajdują zmasakrowane zwłoki kobiety. Na jej plecach, w nacięciach, ktoś umieścił łabędzie skrzydła. Z uwagi na postępujący rozkład ciała policja jest bezsilna. W związku z tym, że nikt ostatnio nie zaginął wydaje się, że zarówno sprawca jak i ofiara są z zewnątrz. I możliwe, że zbrodnia pozostałaby nierozwiązana gdyby jedna z mieszkanek nie zwierzyła się lekarzowi, że miała sen, w którym widziała jedną z sąsiadek. David Hunter postanawia sprawdzić te doniesienia i w ten sposób staje się jednym z uczestników makabrycznej gry. Szczególnie, że policja dość szybko odkrywa iż przed przyjazdem do Manham Hunter był antropologiem sądowym i zwraca się do niego z prośbą o pomoc.

David przybył do Manham kilka lat wcześniej uciekając przed przeszłością. Praca przy identyfikacji zwłok jest dla niego powrotem do poprzedniego życia dlatego początkowo odmawia, a potem stara się wyznaczyć jasne granice swego zaangażowania. Zmienia się to kiedy znika kolejna kobieta, a na miasteczko pada strach.

Przed lekturą słyszałam wiele dobrych opinii o twórczości Becketta, ale mnie jakoś on do siebie nie przekonał. Owszem książka jest ciekawa, fabuła wciągająca, a zagadka odpowiednio mroczna i skomplikowana, ale coś mi ciągle nie pasowało. I zdecydowanie nie chodziło o, dość realistyczne, opisy rozkładu ciała. Te wydawały się pasować do historii i przybliżały pracę głównego bohatera. Mam wrażenie, że tym co mnie zraziło była narracja. 

Opowieść prowadzona przez Davida była taka jak całe Manham: powolna i senna. Pełna roztrząsania przeszłości, smutku i niepewności. Kontrastowała przez to z koszmarem, który dział się naokoło. 

Podobali mi się za to bohaterowie Chemii śmierci. Simon Beckett stworzył galerię przeróżnych typów, przy których czytelnik nie może pozostać obojętny, i których działalność wprowadza w błąd. Z pomiędzy nich wybija się przede wszystkim postać pastora Scarsdale, który postanawia wykorzystać zbrodnie do nawrócenia swoich owieczek i stania się znaną osobistością. Robi to w iście średniowiecznym stylu: strasząc piekłem, nazywając morderstwa karą za grzechy miasta itd. 

Chemia śmierci pierwszą książką autorstwa Simona Becketta. Przygody Davida Huntera kontynuuje on w kolejnych powieściach. W obecnej chwili seria liczy cztery książki. Inspiracją do jej powstania była jego wizyta na trupiej farmie w Tennessee.

Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle

 

Trudno jest mi kategorycznie stwierdzić "przeczytajcie koniecznie". Z jednej strony wciągnęłam się w fabułę i rzeczywiście podczas czytania ostatnich stron miałam serce w gardle, ale z drugiej... Także przekonajcie się sami czy jest to książka dla Was.

13 komentarzy:

  1. Już czytałam, już się przekonałam i zaciekawiła mnie ta książka na tyle, by sięgnąć po drugą część (choć nie wiedzieć czemu dłuuuugo ta druga część czekała, aż obdaruję ją łaskawszym okiem i ręką ściągającą ją z półki :/).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ona ma w sobie coś intrygującego. Dlatego nie mogę się zdecydować czy mi się podobała czy nie :)
      Ból sięgania z półki jest mi znany. Na swoją kolej czekają książki, które wiem, że będą ciekawe/są kontynuacją serii itd. Ale, że są moje, a nie biblioteczne to "mam na nie czas".

      Usuń
  2. Na pewno przekonam się, czy to książka dla mnie, bo już ją kupiłam ;) w każdym razie Twoja opinia jest chyba pierwszą, którą czytam, a która nie jest jednoznacznie pozytywna. Nie wiem jak na mnie podziała ta "powolna i senna" narracja. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też do tej pory spotykałam jedynie entuzjastyczne opinie :) Miłego czytania, chętnie poczytam o Twoich wrażeniach.

      Usuń
  3. Czytałam. Ta książka jest słabsza od dwóch kolejnych części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest bardzo pocieszająca wiadomość bo mam ochotę spróbować przeczytać coś jeszcze tego autora przeczytać.

      Usuń
  4. A mnie właśnie ten typ narracji bardzo pasował do fabuły! Było coś zwodniczego w tym kontraście pomiędzy sennością fabuły i narracji a koszmarem kolejnych morderstw. Ja polecam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym, że było coś zwodniczego nie sposób dyskutować, ale jednak to nie moja bajka :)

      Usuń
  5. Książka czeka u mnie na półce już jakiś czas. I ubolewam, że nie mam kiedy do niej zajrzeć. :(

    Zapraszam do mnie na zagadkę dotyczącą okładki pewnej książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj :) Chętnie poczytam o wrażeniach innych :)

      Usuń
    2. W czerwcu się zmobilizuję ;)

      Usuń
  6. Bardzo mnie zaciekawił ów autor.

    OdpowiedzUsuń
  7. czytałam jakiś czas temu i w najbliższym czasie mam zamiar odświeżyć sobie pamięć i jeszcze raz sięgnąć po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń