Do sięgnięcia po pierwszą część przygód Agathy Raisin skusił mnie napis na okładce zapowiadający nową pannę Marple. Po lekturze mogę stwierdzić, że jako panna Marple bohaterka jest do niczego, za to jako Agatha Raisin zdecydowanie przypadła mi do gustu.
Główna bohaterka to kobieta sukcesu, która swoja pozycje osiągnęła jedynie dzięki ciężkiej pracy i sile charakteru. Teraz kiedy skończyła 53 lata, postanawia zamknąć swoją agencje PR i przejść na emeryturę. Ma zamiar spędzić ją w malutkiej wiosce Carsely. Nie wzięła jednak pod uwagę jednego: mieszkańcy takich miejscowości nie przepadają za obcymi. Agatha zostaje przywitana dość chłodno. Żeby nie czuć się samotną i wkupić w łaski tubylców postanawia wziąć udział w konkursie pieczenia ciast. Problem jest jeden: umiejętności kulinarne Agathy ograniczają się do odgrzewania jedzenia w mikrofalówce. Dlatego też ciasto, które zgłosiła na konkurs zostało przywiezione przez nią z jej ulubionej cukierni, z Londynu. Wbrew oczekiwaniom bohaterki jej wypiek nie wygrywa, za to sędzia, który jadł go na kolację pada martwy, zaś policja w cieście znajduje truciznę.
Agatha z energią włącza się w śledztwo. Nawet wtedy gdy policja uznaje śmierć za nieszczęśliwy wypadek, ona dąży do znalezienia mordercy. Nie chce aby ciężar winy spadł na nią. Szczególnie, że zmarły okazał się być podrywaczem i bohaterka zostaje zasypana pretensjami, oskarżeniami i groźbami przez jego miłości. Nie wie, że grozi jej wielkie niebezpieczeństwo.
Trudno mi było początkowo nie porównywać Agathy Raisin i panny Marple, ale szybko dotarło do mnie, że są to dwie, skrajnie różne postacie. Agatha jest kobietą interesu, energiczną, żądną uznania, dla której spokój prowincji miał być wytchnieniem po latach ciężkiej pracy. Trudno jest jej się zaaklimatyzować w tym nowym otoczeniu. Bardzo powoli zjednuje sobie mieszkanki Carsely, ale w końcu udaje się jej znaleźć przyjaźń, a może nawet i miłość. Jednak gafy, które popełnia na drodze do tych sukcesów są liczne. Przy tym w jakiś sposób urocze, a momentami zabawne.
Przyznam, że lektura Agathy Raisin i ciasta śmierci mnie wciągnęła (a że widziałam wcześniej dość niepochlebne recenzje to obawiałam się, iż będzie nudno). Wątek kryminalny został poprowadzony bardzo sprawnie, M. C. Beaton dostarcza nam kolejnych wskazówek i zagadek dbając o to by czytelnik się nie nudził. Może rozwiązanie zagadki mnie zbytnio nie zaskoczyło, ale robiły to za to pojawiające się co i rusz nowe dowody.
Agatha Raisin i ciasto śmierci to kryminał trochę w starym stylu. Bez zbędnej przemocy, toczący się dość leniwie, z niestrudzonym detektywem- amatorem. Jeżeli lubicie takie klimaty to polecam!
Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz