wtorek, 9 lipca 2013

Słodko- gorzkie. "Czekolada"

Po raz kolejny dałam się zaczarować książce Joanne Harris. Tym razem autorka uwiodła mnie i skusiła zapachem Czekolady.

Vianne Rocher szuka miejsca, w którym mogłaby osiąść na stałe. Od lat jej życie to podróż pomiędzy różnymi zakątkami świata, początkowo odbywana wraz z matką, później z córką. Jednak sześcioletnia Anouk źle znosi wieczną tułaczkę i marzy o własnym domu i prawdziwych, a nie wymyślonych, przyjaciołach. Żeby spełnić te jej marzenia Vianne postanawia osiedlić się w Lansquenet, małej, prowincjonalnej mieścinie. Wydzierżawia tam starą piekarnię, w której otwiera sklep z czekoladą. Nie spodziewa się, że napotka aż tak wielką nieprzychylność mieszkańców.

Już od pierwszej chwili wrogiem Vianne staje się miejscowy proboszcz. Jest on oburzony faktem, że kobieta nie wierzy. Jej kolorowe ubrania odcinające się od szarego wyglądu innych mieszkańców drażnią go, a otworzenie sklepu z czekoladą w pierwszych dniach wielkiego postu duchowny traktuje jak zamach na wiarę i świadectwo obecności diabła. 

Od początku lektury czytelnikowi towarzyszy poczucie zagrożenia. Chwile, w których autorka oddaje głos ojcu Reynaud jedynie zwiększają to uczucie. Widzimy go stojącego u szpitalnego łóżka i opowiadającego leżącemu tam mężczyźnie o tym co dzieje się w miasteczku. Z jego ust płynie nieustający potok nienawiści do wszystkiego, co nie daje się podporządkować jego regułom. 

Duszpasterz wydaje wojnę nie tylko Vianne, ale również cyganom, którzy przycumowali swoje łodzie przy opuszczonym osiedlu czy starszej kobiecie, która chce cieszyć się życiem dopóki ma na to siłę. Ma żal do miasteczka, za to, że uległo ono pokusie i nie odtrąciło przybyszów. W związku z tym postanawia pozbyć się cyganów i zniszczyć festiwal czekolady planowany na niedzielę wielkanocną. Niestety Reynoud nie jest sam z tymi planami. Są tacy mieszkańcy, którzy będą jego ślepym i brutalnym narzędziem.

Czekolada to książka przepełniona magią. Nie ma tu dosłowności, rzucania czarów czy strzelających z rąk płomieni Talent Vianne polega na tym, że wie ona czego pragną ludzie odwiedzający jej sklepik. Zdolności, które jej matka wykorzystywała do mieszania naparów ona przekształciła w talent kulinarny. I tylko czasem sięga po starą talię karota i ucieka się do magicznych sztuczek.

Czytając Czekoladę miałam wrażenie jakby Joanne Harris otulała mnie kocem utkanych z dobrych emocji, po to by za chwilę przestraszyć czy zaskoczyć jakimś nieszczęściem. A we wprowadzaniu do narracji nowych wątków i zwrotów akcji autorka jest mistrzynią, Nie daje nam ona przy tym obietnicy dobrego zakończenia. Wręcz przeciwnie, czytelnik obawia się tego co czeka na niego na kolejnych stronach. Przyznam, że pamiętając, czytane kilka miesięcy temu, Śpij kochanie, śpij teraz w Czekoladę zagłębiałam się z lękiem. Szczególnie, że już od początku nad bohaterami wisi coś groźba czegoś strasznego, a znaczna część z nich udało mi się polubić. Podziwiałam ich chęć życia, próbę wyrwania się z marazmu czy przywiązanie do najlepszego przyjaciela.
Joanne Harris zabiera nas do maleńkiej mieściny, pokazuje wszystkie jej cienie i blaski, sprawia, że na czterdzieści dni postu stajemy się jej częścią. Opowiada nam o niej z punktu widzenia Vianne- przybysza szukającego szczęścia i spokoju. Czytając Czekoladę miałam wrażenie, że siedzę przy kontuarze w lokalu Vianne, popijam gorący napój i przyglądam się kolejnym wchodzącym osobom. Zdecydowanie polecam!



Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle

20 komentarzy:

  1. Mam ochotę na lekturę oraz czekoladę w wszelkiej postaci. Będę musiała się rozejrzeć i za książką i smakołykami, skoro jest taka dobra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się czułam jak narkoman po odwyku czytając tę książkę. Czekolady nie jem od kilu lat, a tu pachniała mi z każdej strony. Także zanim zaczniesz lekturę zaopatrz się w dużą tabliczkę :)

      Usuń
  2. Ależ apetyczny ten wpis 8)
    Słyszałam wiele dobrego o tej książce i nawet parokrotnie polecano mi ją jako lekturę do natychmiastowego poznania. Tylko, że jest małe 'ale' - ja najpierw obejrzałam film, a potem dowiedziałam się o książce. Wobec czego historia jak i jej zakończenie są mi znane i jakoś na razie nie bardzo ciągnie mnie do lektury. Może to jeszcze nie ten czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na kadry z filmu mam wrażenie, że zrobili z tej książki romans. A ten wątek (a właściwie wąteczek) był, według mnie, najmniej ważnym w fabule. Dlatego z kolei ja mam obawy przed obejrzeniem filmu :D

      Usuń
  3. Uwielbiam prozę Joanne Harris, nie tylko serię o losach Vianne i jej córki:) Aktualnie w kolejce czekają "Brzoskwinie dla księdza proboszcza" i już nie mogę się doczekać lektury:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie zaczęłam "Rubinowe czółenka". Muszę przyznać, że jest coś w jej książkach co nie pozwala się oderwać.

      Usuń
  4. Film był świetny, książka podobała mi się mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba zazwyczaj jest tak, że bardziej podoba się to z czym się miało kontakt najpierw. Ja zazwyczaj zaczynam od przeczytania książki. I potem dochodzę do wniosku, że film jest do niczego :P

      Usuń
    2. Może coś w tym jest, bo najpierw oglądałam film. Podobnie było z "Forrestem Gumpem". Film super, książka beznadziejna ;)

      Usuń
    3. Ja mam zazwyczaj odwrotnie. Najpierw czytam, a potem marudzę, że ekranizacja nawet obok książki nie leżała :)

      Usuń
  5. Widziałam film, ale chętnie przeczytałabym książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Film mi się podobał, ale umiarkowanie. Co do książki, to sama nie wiem, czy po nią sięgnąć. Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie po nią, to po coś innego autorstwa Harris. Warto.

      Usuń
  7. Film widzialam, ale dawno i nie do konca. Ksiazka wciaz czeka, razem z czescia druga, a pozadliwie spogladam na czesc trzecia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kadr reklamujący film mnie trochę do niego zniechęca. Mam wrażenie, że zrobili z fajnej książki hollywoodzki romans. Na razie czytam drugą część- z trzecia poczekam aż biblioteka zakupi. Ale naprawdę warto po nie sięgnąć.

      Usuń
  8. Jak ja koooocham czekoladę! :)
    Nie mogłam nie obejrzeć filmu, ale dopiero teraz się dowiedziałam, że istnieje też książka! Muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet ma jeszcze dwie kolejne części :) Proponuję czytać z kilkoma tabliczkami czekolady przy boku :)

      Usuń
  9. Ja podczas lektury siedziałam w tym samym lokalu:) I tak samo pachniała mi czekolada. Nadal pachnie, gdy tylko spoglądam na półkę z książkami Harris. Jest jedyna i niepowtarzalna, kocham ją, świat przez nią kreowany, kocham Vianne. Coś takiego można przeżywać tylko czytając książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak pachniała podczas lektury czekolada osobie, która jej od kilka lat nie je? To było straszne. Jeszcze autorka wszystko tak sugestywnie opisuje, że wydaje się być realne! Nie lubię Vianne za te cuda, które wyprawiała w kuchni :P

      Usuń