piątek, 22 marca 2013

Pustynne morderstwa "Złodziej wody"

Bardzo rzadko sięgam po książki, których akcja dzieje się w czasach starożytnych. Jakoś nie natrafiłam do tej pory na taką, która by mnie zachwyciła i pozbawiła sceptycyzmu w stosunku do tej grupy powieści historycznych. Niestety nie uczynił tego również Złodziej wody.

Głównym bohaterem książki jest Eliusz Spartianus, historyk, a jednocześnie były żołnierz. Człowiek wykształcony, który jednak zna niewygody wojskowego życia. Cesarz Dioklecjan wysyła go ze specjalną misją do Egiptu. Eliusz ma rozwiązać zagadkę sprzed 100 lat, odkryć jak zginął faworyt cesarza Hadriana, Antinous, oraz gdzie pochowane są jego zwłoki.

Historyk spodziewa się, że będzie to podróż ściśle naukowa, podczas której będzie spędzał czas w bibliotekach na poszukiwaniu dokumentów z czasów Hadriana. Jednak szybko przekonuje się, że były to pobożne życzenia. Ktoś celowo zaciemnia obraz sytuacji, zaś wszyscy, którzy mieli dla niego jakieś informacje giną. W związku z czym Eliusz zajmuje się nie tylko śledztwem historycznym, ale również kilkoma współczesnymi, zaś jego życie znajduje się w niebezpieczeństwie.

Z jednej strony zagadka jaką prezentuje nam autorka jest naprawdę ciekawa. Zwłoki, których nie ma w grobowcu, ważne dokumenty poszukiwane przez wiele osób, morderstwa popełniane nad Nilem, tajemnicza organizacja dążąca do władzy czy procesy chrześcijan stanowią naprawdę interesujący pomysł na poprowadzenie fabuły. Z drugiej jednak strony Złodziej wody mnie nie wciągnął. 

Eliusz to uosobienie spokoju. Bywa zadziwiony, zaintrygowany, niespokojny, ale raczej większość emocji zachowuje dla siebie przez co jego postać wydaje się być momentami bezbarwna. Trochę kolorytu zyskuje dzięki listom pisanym do cesarza czy prowadzonemu podczas podróży dziennikowi. Objawia wtedy czytelnikom bardziej ludzką twarz- człowieka, który kocha, tęskni, waha się. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadł mi Baruch ben Matthias, postać drugoplanowa, ale posiadająca w sobie tyle ikry, że mogłaby nią obdzielić Eliusza i całą jego obstawę. Bo w końcu trzeba mieć odwagę, żeby boskiego Hadriana tytułować mianem "Rzeźnika Jerozolimy" i ubliżać trybunowi (w takim stopniu Eliusz opuścił armię) i wysłannikowi cesarskiemu. Ożywia on fabułę i wprowadza do niej trochę ironii i humoru. Również interesująca jest postać ślepego detektywa,który w Rzymie pomaga trybunowi rozwiązać zagadkę. Choć również tutaj potencjał nie został wykorzystany.

Rzeczą, która mnie zirytowała podczas lektury był absolutny brak mapki. Bohater podróżuje, początkowo po Egipcie, następnie po Rzymie i okolicach, a czytelnik zastanawia się gdzie jest Antinoupolis, Abydos czy Oksyrynchos. Tak samo jest w rzymskiej części historii, gdzie autorka odwołuje się do bardzo dokładnych lokalizacji. Możliwe, że opisy: na północ od wzgórza..., 200 kroków za budynkami koszar mogłyby stanowić jakąś wskazówkę, ale zdecydowanie nie stanowiły. Szczególnie, że zarówno egipskie miasta jak i rzymskie ulice zdążyły zmienić swoje nazwy i współczesna mapa byłaby mało przydatna.

Ben Pastor jest, mieszkającą w Stanach Zjednoczonych, Włoszką, absolwentką archeologii rzymskiego Uniwersytetu Sapienza. Swoją karierę pisarską zaczęła od opowiadań o duchach. Później powstała seria powieści o detektywie Martinie Borze. Seria o Spartianusie została napisana jako kolejna. Ben Pastor stara się w swojej twórczości łączyć swoje zamiłowanie do antyku z wojennymi doświadczeniami męża.

Złodziej wody to książka, która ma duży potencjał i myślę, że może się podobać. Niestety nie mnie.

Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle


8 komentarzy:

  1. No cóż, dla mnie brzmi ciekawie! Chętnie sama przekonałabym się o wartości tej książki :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Ciebie zachwyci. Bardzo chętnie przeczytam inną o niej opinię. :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. A jak się spodoba to są jeszcze dwa kolejne tomy :)

      Usuń
  3. Zastanawiałam się nad tą książką: czytać czy nie czytać (bo kolejka potencjalnych lektur jest długa). I nadal nie wiem. Chyba jednak powinnam przeczytać, a przynajmniej spróbować, i wyrobić sobie własne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam, uważam, że ta książka naprawdę może się spodobać. Także jak miałaś zamiar po nią sięgnąć to nie zniechęcaj się moją opinią :D

      Usuń
  4. A czytałaś "Ja, Klaudiusz" albo "Trylogię rzymska" Miki Waltari? Faktycznie, ja też nie trafiłam na wiele dobrych książek, których akcja toczy się w starożytności, ale te wymienione wyżej mnie zachwyciły. Muszę pogrzebać w pamięci, niemożliwe, żeby było ich tylko tyle... Przecież ja kocham starożytność! (A którego okresu historycznego ja nie kocham, hihi)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam taki obie wielkie wojny i II połowa XX wieku. Zbyt świeże, zbyt nowe i zbyt polityczne (i zbyt dużo nauki szczegółów :P).
      Nie czytałam, choć zerkam sobie na nie czasem. Jak mówisz, że warto to spróbuję. Zaczęłam kiedyś "Królową" Karren Esex, ale przeczytałam tylko trochę- w zły czas trafiła. Poza tym to 2 tom. A poza tym to chyba jedynie z tej tematyki Quo Vadis czytałam :)
      Dziwne jest to, że jestem zafascynowana Rzymem jako miastem, zachwyca mnie Herodot, ale ze współczesnymi "starożytnymi" powieściami nie potrafię się zaprzyjaźnić.

      Usuń