Po dwóch zdecydowanie nieudanych lekturach postanowiłam, że czas sięgnąć po pewnik. Książkę, która mnie na pewno nie zawiedzie i której czytanie będzie samą przyjemnością. Wybór padł na Philippę Gregory i Władczynię rzek. I nie żałuję.
Główną bohaterkę książki, Jakobinę Luksemburską, poznałam już jakiś czas temu, podczas lektury Białej królowej. Patrzyłam wtedy na nią oczami Elżbiety, tytułowej królowej, a jednocześnie jej córki i już wtedy Jakobina wywarła na mnie duże wrażenie. Wydawała się być kobietą niezłomną, która potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji i zawsze służy rozsądną radą. Tym razem zobaczyłam ją w trochę innym świetle.
Jak zwykle u Philippy Gregory to główna bohaterka jest naszym narratorem i to z jej punktu widzenia poznajemy historię. A Jakobina miała okazję, żyć w bardzo ciekawych czasach. Dodatkowo znajdowała się w samym centrum wydarzeń. I dzięki talentowi autorki, potrafi nam to wszystko ciekawie opowiedzieć.
źródło |
Z podziwem patrzyłam na Jakobinę, która rodzi kolejne dzieci (wydała ich na świat czternaścioro) a chwilę później pełna energii wraca na dwór by służyć Henrykowi VI i Małgorzacie Andegaweńskiej. A angielski dwór to miejsce gdzie toczy się nieustająca walka o władzę. Jakobina na jego tle, a przede wszystkim na tle młodziutkiej i pełnej pasji królowej, jawi się jako ostoja rozsądku i spokoju.
Wbrew temu co napisałam wyżej, ta rozsądna Jakobina jest kobietą, której ciągle towarzyszy magia. W chwilach niepewności stara się ona zajrzeć w przyszłość. Ucieka się wtedy albo do starej talii kart albo do wodnej boginki Meluzyny, założycielki swojego rodu. Nie mamy jednak wrażenia, że przez tę odrobinę czarów książka stała się fantastyczna i nierealna. Pokazuje nam po prostu bardziej bajkowe i romantyczne czasy niż te, w których przyszło nam żyć.
Philippa Gregory jak zwykle nie zaskakuje. Władczyni rzek to kolejna świetna książka. Talent autorki sprawił, że znowu przeniosłam się w czasie i stałam częścią opisywanego przez nią świata. I jak zawsze żałuję, że skończyłam już czytać i czekam na więcej.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat
Wbrew temu co napisałam wyżej, ta rozsądna Jakobina jest kobietą, której ciągle towarzyszy magia. W chwilach niepewności stara się ona zajrzeć w przyszłość. Ucieka się wtedy albo do starej talii kart albo do wodnej boginki Meluzyny, założycielki swojego rodu. Nie mamy jednak wrażenia, że przez tę odrobinę czarów książka stała się fantastyczna i nierealna. Pokazuje nam po prostu bardziej bajkowe i romantyczne czasy niż te, w których przyszło nam żyć.
Philippa Gregory jak zwykle nie zaskakuje. Władczyni rzek to kolejna świetna książka. Talent autorki sprawił, że znowu przeniosłam się w czasie i stałam częścią opisywanego przez nią świata. I jak zawsze żałuję, że skończyłam już czytać i czekam na więcej.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat
Czytałam tylko "Odmieńca", ale nabrałam ochoty na ten cykl autorki. Same pozytywne recenzje napotykam, a to już coś znaczy. A to, że i Tobie przypadła do gustu to dla mnie dobra rekomendacja. :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło słyszeć takie słowa, dziękuję :)
UsuńJa w ogóle jestem fanką i twórczości Gregory (choć nie zawsze), i książek historycznych (choć nie wszystkich), i postaci "silnych" kobiet (choć niektóre mnie irytują). Ale oba cykle, zarówno tudorowski jak i ten, ustrzegły się wszystkich pułapek i czytanie ich to sama przyjemność. Oby pisała więcej :)
Zaczęłam czytać, ale że podczytuję 3 książki naraz, to nie wiem kiedy uda mi się skończyć lekturę. Nie mniej jednak już po pierwszych 50 stronach wiem, że na pewno warto ;)
OdpowiedzUsuńRzucaj pozostałe dwie i bierz się za tę. Nie pożałujesz :P
UsuńJakobina to moja druga - po Elżbiecie Woodville - ulubiona bohaterka Philippy Gregory. Żałuję, że lektury opowiadające o jej losach mam już za sobą:/
OdpowiedzUsuńA w "Córce Twórcy Królów" się nie przewija? Co prawda to tylko namiastka by była, ale jednak. A "Kobiety wojny Dwu Róż" czytałaś?
Usuńczytałam tylko Kochanice króla, ale wiem, że na pewno skuszę się też na inne powieści tej pisarki :)
OdpowiedzUsuńTeż zaczęłam od "Kochanic" (czyli tak bez sensu od środka) i pokochałam dzięki nim twórczość Gregory. Strasznie wciąga.
Usuń