John Boyne zasłynął książką Chłopiec w pasiastej piżamie, które doczekała się, znanej na całym świecie, ekranizacji. Ja sięgnęłam po jego mniej znaną powieść: W cieniu Pałacu Zimowego.
Kiedy ukochana żona Griegorija umiera w szpitalnym łóżku, on siedząc przy niej, stara się powrócić myślą do szczęśliwszych chwil. Do czasów, kiedy jako szesnastolatek został opiekunem carewicza Aleksego, zamieszkał w Pałacu Zimowym i na jego korytarzach spotkał miłość swojego życia, a także stawił czoło carycy i, budzącemu grozę, Rasputinowi. Do chwil późniejszych, gdy wraz z małżonką zaczynał nowe życie w Londynie i gdy na świat przychodziła ich córka. Jednak myśli Griegorija zaprzątają również smutne wspomnienia: rewolucja, ucieczka z Rosji, śmierć dziecka, wykluczenie ze społeczności czy w końcu, choroba żony.
Kiedy ukochana żona Griegorija umiera w szpitalnym łóżku, on siedząc przy niej, stara się powrócić myślą do szczęśliwszych chwil. Do czasów, kiedy jako szesnastolatek został opiekunem carewicza Aleksego, zamieszkał w Pałacu Zimowym i na jego korytarzach spotkał miłość swojego życia, a także stawił czoło carycy i, budzącemu grozę, Rasputinowi. Do chwil późniejszych, gdy wraz z małżonką zaczynał nowe życie w Londynie i gdy na świat przychodziła ich córka. Jednak myśli Griegorija zaprzątają również smutne wspomnienia: rewolucja, ucieczka z Rosji, śmierć dziecka, wykluczenie ze społeczności czy w końcu, choroba żony.
Książka
składa się z migawek i urywków właśnie tych wszystkich wspomnień.
Gregorij skacze pomiędzy krajami i epokami. Opowiada nam pojedyncze
wydarzenia, przywołuje ważne dla nich chwile. Książka nie ma układu
chronologicznego przez co miałam lekkie wrażenie chaosu. W jednej chwili
jesteśmy w Pałacu Zimowym w roku 1917, po to by za chwilę być w Londynie w trakcie II wojny, później wrócić do Pałacu, zahaczyć o Paryż, udać się do Jekaterynburga itd. Jednak ten bałagan nie był czymś przypadkowym. Było to raczej odwzorowanie ludzkich myśli, które też zazwyczaj zbyt uporządkowane nie są.
W cieniu Pałacu Zimowego to książka bardzo klimatyczna. Johnowi Boyne udało się oddać nie tylko atmosferę carskiego dworu, ale również rosyjskiej wsi czy międzywojennego Paryża. Każde z tych miejsc jest inne, ma inne tempo życia, dochodzą nas z nich różne zapachy i dźwięki. Ośmieliłabym się stwierdzić, że to właśnie czasy i miejsca były bohaterami tej powieści. To one odgrywały główną rolę, zaś historia Gregorija i Zoi była ich uzupełnieniem.
W ogóle dziwna jest ta historia. Niby tajemnicza i zakryta przed czytelnikiem, niby pewne rzeczy mają stać się jasne dopiero na ostatnich stronach, ale tak naprawdę znamy rozwiązanie praktycznie od samego początku. Szczególnie, że polski wydawca umieścił je na odwrocie okładki. Mimo tego historia sama w sobie warta jest przeczytana, a że nie jest to kryminał, to fakt, że znamy odpowiedź nie psuje przyjemności z lektury.
Nigdy jakoś nie ciągnęły mnie książki o carskiej Rosji czy o Rosji w ogóle. Jednak W cieniu Pałacu Zimowego przeczytałam z zafascynowaniem od deski do deski i to zdecydowanie te rosyjskie fragmenty wciągały mnie najbardziej. W związku z czym polecam powieść zarówno miłośnikom Rosji, jak i sceptykom.
W ogóle dziwna jest ta historia. Niby tajemnicza i zakryta przed czytelnikiem, niby pewne rzeczy mają stać się jasne dopiero na ostatnich stronach, ale tak naprawdę znamy rozwiązanie praktycznie od samego początku. Szczególnie, że polski wydawca umieścił je na odwrocie okładki. Mimo tego historia sama w sobie warta jest przeczytana, a że nie jest to kryminał, to fakt, że znamy odpowiedź nie psuje przyjemności z lektury.
Nigdy jakoś nie ciągnęły mnie książki o carskiej Rosji czy o Rosji w ogóle. Jednak W cieniu Pałacu Zimowego przeczytałam z zafascynowaniem od deski do deski i to zdecydowanie te rosyjskie fragmenty wciągały mnie najbardziej. W związku z czym polecam powieść zarówno miłośnikom Rosji, jak i sceptykom.