czwartek, 3 października 2013

Niemka na rosyjskim dworze. "Katarzyna Wielka. Gra o władzę"

Katarzyny II chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Co prawda w naszej tradycji wiąże się ona zazwyczaj jedynie z zaborami i nieposkromionym seksualnym apetytem, ale na pewno nie pozostaje postacią anonimową. Tym razem spojrzymy na nia oczami osoby, która otaczała ją przyjaźnią i troską.

Warwara Nikołajewna przyjechała do Petersburga jako mała dziewczynka. Była córką introligatora, którego Rosja skusiła perspektywą zarobku. Jej ojciec służył carycy Elżbiecie i poprosił władczynię by ta, po jego śmierci, zaopiekowała się jego córką. W ten sposób Warwara trafiła na carski dwór. Początkowo jako szwaczka, a później szpieg kanclerza i w końcu samej Elżbiety. To właśnie od cesarzowej dziewczyna dostaje zadanie: zdobyć zaufanie księżniczki z Zerbst, która niedługo ma przyjechać do Rosji aby poślubić następcę tronu.

Obie nastolatki dość szybko znajdują wspólny język. Warwara staje się przewodniczką Katarzyny po zawiłym świecie petersburskiego dworu, pomaga odnaleźć się jej w nowej rzeczywistości i stara chronić zarówno przed carycą jak i kanclerzem. Zapomina przy tym o podstawowej zasadzie szpiega: nie ufać nikomu i nie wierzyć w przyjaźń możnych.

Spodziewalam się, że Katarzyna Wielka. Gra o władzę jest książką opowiadająca o dziejach Katarzyny już za czasów jej panowania. Tymczasem autorka skupia się na młodzieńczych latach przyszłej carycy. Ukazuje nam dwór Elżbiety, dwór, który uwielbia się bawić, a jednocześnie pokornie modli się do świętych ikon. Gdzie łatwo jest zostać wyniesionym, ale jeszcze szybciej można upaść na samo dno. Gdzie caryca wydaje za mąż swoje dworki i służące tylko dlatego, że przestały być jej potrzebne lub po prostu dlatego, że ma ochotę potańczyć w chłopskiej sukmanie na ich weselu. Nie liczą się dla niej ludzie i przed ołtarzem stają dwie, obce dla siebie, osoby.

Katarzyna wydaje się być w tym wszystkim często nieobecna. Odesłana na wieś, leżąca w połogu, poniżana przez kochankę męża. Jest tylko pionkiem w pałacowej grze. Autorka sprawia, że momentami czytelnik czuje dla niej współczucie. Szczególnie, że z kartek książki wychodzi do nas nieporadna dziewczynka, która pragnie akceptacji.

To co przede wszystkim rzuca się w oczy podczas lektury to ogromne poczucie samotności, opuszczenia i strachu, które towarzyszy wszystkim bohaterom niezależnie od tego jakie miejsce w pałacowej hierarchii zajmują. Pod tym względem książka jest przytłaczająca i ponura, szczególnie wtedy kiedy uświadomimy sobie, że te aspekty nie stanowią jedynie fantazji autorki.

Ostatnio dość rzadko sięgałam po powieści historyczne. Potrzebowałam od nich wytchnienia. Katarzyna Wielka sprawiła, że znowu do nich wróciłam. Książka wciągnęła mnie już pierwszymi stronami i utrzymała w napięciu aż do końca. Czułam chłód ciągnący od Newy i oglądałam wraz z cesarzową Elżbietą kolejne plany przebudowy Pałacu Zimowego. Przez te dwa dni, które poświęciłam na lekturę, miałam wrażenie, że jestem częścią tego świata.

Przez cały czas lektury nie mogłam tylko zrozumieć jednego: skąd wziął się tytuł powieści?. W końcu Katarzyna nie była najważniejszą postacią, a Gra o władzę w jej wydaniu to ledwie kilkanaście (może kilkadziesiąt) stron. Rozwiązanie zagadki przyniosła strona autorki. W Kanadzie, gdzie Ewa Stachniak mieszka i pracuje, ukazała się ona jako The Winter Palace co, według mnie, jest zdecydowanie bardziej adekwatnym tytułem. Katarzyna Wielka to czwarta powieść w dorobku autorki. Wszystkie wcześniejsze również zostały poświęcone kobietom: Zofii Potockiej, Delfinie Potockiej, Elizie Krasińskiej. Sama autorka uważa, że pisze o historii Polski widzianej oczami przybysza z zewnątrz, a w związku z tym, że jej powieści ukazują się w Kanadzie muszą być zrozumiałe dla czytelnika nic o tej historii nie wiedzącego. Dlatego nie ma tam niuansów dotyczących np. naszej dawnej polityki. Obecnie Ewa Stachniak pracuje nad kontynuacją Katarzyny Wielkiej.

Jeżeli nie straszne Wam są prawdziwe rosyjskie zimy i intrygi, w których można stracić głowę to zdecydowanie powinniście po Katarzynę Wielką. Gra o władzę sięgnąć.

13 komentarzy:

  1. Zimy nie są mi straszne, ale to rozumiem powieść biograficzna, nie stricte biografia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem czy powieść biograficzna to nie za dużo powiedziane :) Chyba, że o biografię Pałacu Zimowego Ci chodzi to wtedy tak :) Tak to bym powiedziała, że to raczej powieść historyczna o carskim dworze lat 40-50 XVIII w.

      Usuń
  2. Lubię czytać beletryzowane biografie czy też wszelkiej maści opowieści o niezwykłych kobietach, ale... nie jestem pewna, czy akurat caryca Katarzyna należy do tych, które mnie fascynują. Raczej odrzucają mnie realia, nie czuję też tej specyficznej więzi z bohaterką, więc do lektury też nie za bardzo mnie ciągnie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gruncie rzeczy czuję podobnie. Nigdy specjalnie nie interesowała mnie historia Rosji czy też Katarzyny. (Teraz napiszę coś co zaprzeczy poprzednim zdaniom) Co prawda czytałam "Pamiętniki Katarzyny" (nie polecam jeśli spodziewacie się pikantnych historii) i jej biografię napisaną przez Serczyka (dużo ciekawsza niż "Pamiętniki"), ale to zawsze jakoś tak przy okazji było. A "Katarzyna Wielka" jest interesująca jeśli chodzi o realia epoki i funkcjonowanie aparatu władzy. Widziałam mnóstwo analogii chociażby z atmosferą dworu Henryka VIII. Także pod tym względem Ci ją polecam

      Usuń
  3. Zastanawiałam się nad lekturą, ale zdecydowanie wybiorę chyba biografię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można jedną i drugą przeczytać. Z biografii dostaniesz informacje o życiu Katarzyny, a tutaj zostanie Ci dołożone barwne tło, które sprawi, że stanie się ona bardziej realna

      Usuń
  4. Ksiazke mam na polce, z przyjemnoscia kiedys po nia siegne. Chetnie wybiore sie dwor Katarzyny Wielkiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jest wielce zachęcająca, ale zniechęca mnie ta "nieobecność" głównej bohaterki, którą zauważyłaś. Zastanowię się nad tą książką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest jedną z ładniejszych ostatnich czasów :) A brak Katarzyny wcale nie szkodzi książce. Tylko dziwi w kontekście tytułu.

      Usuń
  6. ta książka chodzi już za mną od dłuższego czasu, ale nadal nie jestem do niej przekonana, zawsze znajduję coś ciekawszego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już wiele miesięcy stoi u mnie na półce i w końcu muszę się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń