Gorące słońce, równie gorący romans i pyszne jedzenie. Brzmi znajomo, prawda? Każdy z tych elementów znajdziemy w dowolnej książce o Włoszech. A powstało ich ostatnio całkiem sporo. Nie będę ukrywać, że Wakacje w Italii również w pewien sposób wpisują się w ten sprawdzony schemat. Ale nie do końca.
Przyznam, że pierwsze zdania mnie zaskoczyły. Pomyślałam, że jeżeli główna bohaterka twierdzi, że w jej miejscu (szafie, mieszkaniu) nie ma miejsca na mężczyznę, to będzie to nietypowa opowieść. I chwilami rzeczywiście bywała.
Rodzice Rosie niedawno zginęli. Osierocona nastolatka jest przekazywana pomiędzy krewnymi nigdzie nie znajdując prawdziwego domu. Jej życie zmienia się dzięki koleżance ze szkoły: Addoloracie. Dziewczyna zaprasza ją na Majorkę gdzie ma spędzić wakacje liczna grupa licealistów. Jak to bywa grupa wykrusza się i ostatecznie w podróż udają się cztery dziewczyny. Ten kilkutygodniowy odpoczynek zwiąże je ze sobą na cale życie. "Dziewczęta z willi" będą służyć sobie pomocą i razem wyjeżdżać na wakacje. Kolejna podróż zawiedzie je do Italii, gdzie Rosie poznaje przystojnego syna właściciela plantacji oliwek: Enzo. Niestety ich gorący wakacyjny romans zostaje brutalnie przerwany, ale lato, które razem spędzili daje im impuls do zaczęcia nowego życia. Rosie powoli wychodzi z żałoby, oddaje się dwóm swoim pasjom: fotografii i gotowaniu i coraz bardziej docenia włoską, stereotypową rodzinę Addolarty, która przygarnęła ją w trudnych chwilach. Z kolei Enzo przechodzi przyspieszony kurs dorastania.
Wydarzenia z Londynu, dotyczące czterech koleżanek poznajemy dzięki opowieści Rosie, pamiętnikowi Addoloraty i listom, które dziewczęta do siebie wysyłają. Przyznam, że bardzo podobało mi się spoglądanie na to samo wydarzenie z kilku różnych stron. Z kolei losy rodziny Enza przedstawia nam, stojący z boku, narrator. Przeskoki pomiędzy tymi dwoma miejscami, z jednej strony pozwalają nam na bieżąco obserwować losy bohaterów, z drugiej finansowe problemy plantacji Enza jakoś mnie nie porywały.
Biorąc do ręki Wakacje w Italii spodziewałam się kolejnego banalnego romansu. I tutaj autorka mnie zaskoczyła tym, że skupiła się głównie na przyjaźni między dziewczętami, a nie na miłosnych porywach. Mamy więc okazję zobaczyć jak z obcej sobie grupy, stają się one najbliższymi dla siebie osobami, które nieraz pomagają sobie w kłopotach. A w związku z tym, że każda z nich ma inny charakter, dzielą je też potrzeby i zainteresowania, dochodzenia do takiej bliskości było ciężkie i burzliwe.
Nicky Pellegrino jest Brytyjką, która, jako dziecko, spędzała wakacje u kuzynów we Włoszech. W swoich książkach odwołuje się do przeżyć tamtego okresu. Opisuje namiętności, burzliwe kłótnie, a przede wszystkim jedzenie, które stało się jej wielką miłością. My możemy obecnie przeczytać cztery z jej książek.
Nie powiem, że Wakacje w Italii mnie zachwyciły. Coś mi w tej książce nie pasowało. Może były to smutek i rozczarowanie życiem, które towarzyszyły wszystkim bohaterom. Przyznam, że nie spodziewałam się ich tam znaleźć. W końcu liczyłam na gorący włoski romans z dobrą dawką humoru.
Biorąc do ręki Wakacje w Italii spodziewałam się kolejnego banalnego romansu. I tutaj autorka mnie zaskoczyła tym, że skupiła się głównie na przyjaźni między dziewczętami, a nie na miłosnych porywach. Mamy więc okazję zobaczyć jak z obcej sobie grupy, stają się one najbliższymi dla siebie osobami, które nieraz pomagają sobie w kłopotach. A w związku z tym, że każda z nich ma inny charakter, dzielą je też potrzeby i zainteresowania, dochodzenia do takiej bliskości było ciężkie i burzliwe.
Nicky Pellegrino jest Brytyjką, która, jako dziecko, spędzała wakacje u kuzynów we Włoszech. W swoich książkach odwołuje się do przeżyć tamtego okresu. Opisuje namiętności, burzliwe kłótnie, a przede wszystkim jedzenie, które stało się jej wielką miłością. My możemy obecnie przeczytać cztery z jej książek.
Nie powiem, że Wakacje w Italii mnie zachwyciły. Coś mi w tej książce nie pasowało. Może były to smutek i rozczarowanie życiem, które towarzyszyły wszystkim bohaterom. Przyznam, że nie spodziewałam się ich tam znaleźć. W końcu liczyłam na gorący włoski romans z dobrą dawką humoru.
Tak to już jest z takimi książkami. Często można się rozczarować. Osobiście uwielbiam Włochy i wszystko, co się z nimi wiąże, ale po okropnych "Lekcjach włoskiego" Pezzelliego odstawiłam na dłuższą chwilę literaturę z nimi związaną ;)
OdpowiedzUsuńO nie, ja nie odpuszczę Włoch! Ale może sięgnę teraz po coś o działo się tam przed wiekami :)
UsuńA mi się bardzo podobała. Mam zamiar przeczytać kontynuację :)
OdpowiedzUsuńJa się po prostu czegoś innego spodziewała, stąd moje rozczarowanie.
Usuń