Potrzebna mi była ta książka. Od jakiegoś czasu wręcz łaknęłam takiej powieści jak kania dżdżu. I pomimo tego, że trochę wstyd pokazać się z czymś co ma tak różową okładkę, czytałam ją jak szalona.
Julia przyjechała do Nowego Jorku z prowincjonalnego miasteczka w Kalifornii. Marzyła, że zostanie projektantką biżuterii, jednak na razie poprzestaje na pracy w salonie jubilerskim. Wszystko zmienia się kiedy dostarcza naszyjnik na ślub dziedziczki salonu. Zostaje ona dostrzeżona zarówno przez samą Lell- pannę młodą jak i jej przyjaciółki. Kobiety dostrzegają w Julii szyk, wyczucie stylu i potencjał. Postanawiają, niezależnie od siebie, że będzie ona ich nowym projektem.
I Lell i Polly postanawiają wprowadzić Julię do nowojorskiej society i uczynić z niej gwiazdę sezonu. Lell daje jej wyższe stanowisko, zaś jednym ze związanych z awansem obowiązków czyni bywanie na przyjęciach i bankietach. Oczywiście, żeby Julia mogła godnie reprezentować firmę, udostępnione jej zostaję ubrania znanych projektantów i droga biżuteria. Warunek jest tylko jeden: musi być na każde skinienie szefowej i nowe obowiązki powinna przedłożyć nad życie prywatne. Z kolei Polly już od pierwszych stron jawi się jako intrygantka i manipulatorka i te właśnie talenty wykorzystuje do sterowania dziewczyną.
źródło |
Oczywiście Wilki w modnych ciuszkach absolutnie nie są odkrywczą czy głęboką książką. To kolejny odmóżdżacz z akcją dziejącą się na Manhattanie wśród znanych i bogatych. Po raz kolejny zajrzałam do świata, w którym praca jest tylko fanaberią, miłość ustępuje pożądaniu bądź interesom i tak naprawdę to wszystko jest na sprzedaż. Julia przypomina trochę Andreę z książki Diabeł ubiera się u Prady. Też jest kimś z zewnątrz, kimś kto widzi śmieszność swojego nowego otoczenia, a jednocześnie daje się wciągnąć w ten dziwny świat.
Jak łatwo się domyślić Wilki w modnych ciuszkach to książka lekka, łatwa i przyjemna. Jest i zabawnie (w końcu Julia ma dość trafne obserwacje na temat swoich nowych znajomych i chętnie dzieli się nimi ze współlokatorem), i strasznie (znudzonych kobiet należy się bać, gdyż mogą, dla rozrywki, wepchnąć nóż w plecy), i romantycznie. W końcu czym by była taka powieść bez miłości?
źródło |
Wilki w modnych ciuszkach to moje nie pierwsze (i na pewno nie ostatnie) spotkanie z Carrie Karasyov i Jill Kargman. Czytałam zarówno książki pisane przez obie autorki, jak i te autorstwa same Kargman i zawsze dostawałam od nich to czego pragnęłam: rozrywkę i wytchnienie. I właśnie dlatego pisałam na początku, że potrzebowałam tej powieści. Po kilku książkach, które okazywały się trudne, ponure czy przerażające tym razem udało mi się przeczytać coś co poprawiło mi humor i ubarwiło dzień. Dlatego też polecam Wilki w modnych ciuszkach tym, którzy pragną zanurzyć się w blichtrze i bajkowym współczesnym świecie.
Książkę zgłaszam do wyzwania: Grunt to okładka
Ja nie przepadam za książkami, których bohaterki (zawsze są to bohaterki!) jak za dotknięciem magicznej różdżki trafiają do świata elit, ale zgodzę się z Tobą, że czasami taki typowy odmóżdżacz potrafi być bardzo relaksujący:)
OdpowiedzUsuńJeszcze był "Nianiek czyli facet do dziecka". Tam kopciuszek był mężczyzną :D
UsuńOdmóżdżacz chwilowo mi nie jest potrzebny, więc na razie pasuję :)
OdpowiedzUsuńJa niestety potrzebuję ich bardzo. Od trzech miesięcy mama ma poważne problemy zdrowotne więc ucieczki szukam w nieambitnych filmach i książkach.
UsuńJa również chciałbym Cię zaprosić do mojej nowej zabawy ( wyzwania) pt"gatunkowy miesięcznik" Jeżeli jesteś chętna to zapraszam po szczegóły w linku : http://przeczytane-slowa.blogspot.com/2014/03/gatunkowy-miesiecznik.html
OdpowiedzUsuń