Czasem zastanawiam się ile książek można napisać o najbardziej kochliwym z władców, na ile różnych sposobów można opowiedzieć historię Henryka VIII i jego żon (a szczególnie Anny Boleyn) i kiedy zaczną mnie takie powieści nudzić. Na pewno nie tym razem.
Na szafocie to opowieść o rodzącym się uczuciu Henryka (choć osobiście powątpiewam, że był on do jakichkolwiek uczuć zdolnym) do Joanny Seymour i związanym z tym upadku Anny Boleyn. Król, nie mogąc doczekać się męskiego potomka, traci serce do swojej charakternej żony i zakochuje się w jej absolutnym przeciwieństwie: Joannie. W związku z tym stawia przed swoim sekretarzem, Tomaszem Cromwellem niełatwe zadanie, wyplątania go z poprzedniego małżeństwa. Jak to wszystko się skończyło nie jest chyba dla nikogo tajemnicą. Sprawy potoczyły się szybko i Anna, a wraz z nią jej najbliższe otoczenie, oddała głowę.
Zazwyczaj wszystkie książki, które opowiadają o dworze Tudorów pisane są z perspektywy zamieszkujących go kobiet. W ten świat jesteśmy zabierani przez dworki, księżniczki, byłe/przyszłe/obecne królowe i patrzymy na niego ich oczami. Teraz było jednak inaczej. Na szafocie nie jest pamiętnikiem czy wspomnieniem żadnej z dam. Tym razem czytelnik jest cieniem Tomasza Cromwella, dzięki czemu może przypatrzeć się z bliska czynnikom, które doprowadziły do procesu. Dużo mniej jest tu porywów serca, a więcej zbierania informacji i gry politycznej.
Trudno mi było przekonać się do stylu pisania Hilary Mantel. Autorka nie oddała głosu Cromwellowi, a jednocześnie sprawiła, że towarzyszymy mu krok w krok i to on jest naszym punktem odniesienia. Co prowadziło do sytuacji, gdzie ginęłam w toku rozmowy. Szczególnie, że Mantel potrafi pisać o lordzie sekretarzu przez długie fragmenty ani razu nie używając jego imienia czy tytuły. Kiedy jednak przyzwyczaiłam się do faktu, że wszystkie bezosobowe określenia w dialogach odnoszą się do niego, Na szafocie pochłonęło całą moją uwagę.
Kiedy, jakiś czas temu, pokazywałam stos, w którym znalazło się Na szafocie wszyscy polecali mi tę książkę, zaznaczając przy tym, że jest to kontynuacja W komnatach Wolf Hall. Mój pierwotny zamysł był taki, że zacznę od części pierwszej, żeby dostać całą historię. Niestety W komnatach Wolf Hall jest objęte klątwą książek, które mam na własność- nigdy nie ma na nie czasu. Stąd też przeczytałam na razie jedynie Na szafocie i muszę przyznać, że broni się ono jako samodzielna książka. Owszem, część pierwsza bywa wspominana, ale rzadko i w sposób nie wpływający na odbiór części drugiej.
Książka jest wciągająca i, pomimo tego, że zakończenie historii znane jest nam z góry, trudno jest się od niej oderwać. Polecam wszystkim, a szczególnie tym którzy mają ochotę na powieść historyczną nie będącą głównie romansem.
Książkę zgłaszam do wyzwań: Grunt to okładka, Historia z trupem, Klucznik
źródło |
źródło |
Książka jest wciągająca i, pomimo tego, że zakończenie historii znane jest nam z góry, trudno jest się od niej oderwać. Polecam wszystkim, a szczególnie tym którzy mają ochotę na powieść historyczną nie będącą głównie romansem.
Książkę zgłaszam do wyzwań: Grunt to okładka, Historia z trupem, Klucznik
Ostatni akapit Twojej recenzji jest dla najlepszą rekomendacją książki Mantel.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna obserwuję ,,Na szafocie" i ,,W komnatach Wolf Hall" w księgarni, ale jak dotąd nie zdecydowałam się na ich kupno. Jak tylko uda mi się odłożyć wystarczającą sumę pieniędzy, postaram się zdobyć je do mojej domowej biblioteczki.
Czyżbyś miała dość romansów historycznych?
UsuńA jeszcze ma wyjść trzeci tom- czeka Cię bankructwo :P Dlatego doceniam moją uniwersytecką bibliotekę, która posiada różne takie skarby. Tylko jakoś w pisaniu pracy mi one nie pomagają...
Wiesz, mam podobny problem - "W komnatach..." od kilku lat czeka na półce na lepsze czasy, ale też ostatnio kupiłam sobie "Na szafocie", więc klątwa trwa. Podobno autorka ma w przyszłym roku wydać ostatnią część trylogii, więc... poczekam na skompletowanie serii i dopiero wtedy wezmę się za lekturę :D
OdpowiedzUsuńTaa, ile razy ja sobie tak obiecywałam :P Moje "W komnatach..." też poczeka na lepsze czasy. Mam nadzieję, że coś kiedyś zdejmie tę klątwę z książek, które mam na półkach.
UsuńKsiążka nieczęsto gości w recenzjach, cieszę się z pozytywnej oceny, tym bardziej, że książkę nabyłam i wkrótce poznam:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam takie wrażenie, że wszyscy o tej książce słyszeli, że dobra, albo nawet ją nabyli, ale jakoś jej recenzje nie rzuciły mi się w oczy. Przynajmniej w ostatni czasie.
UsuńMiłego czytania.
O dziwo, u mnie w bibliotece są obydwie części, więc będę czytać po kolei. O ile się doczekam, aż ktoś je odda;)
OdpowiedzUsuńEch, mogę się założyć że doczekasz się szybciej i szybciej przeczytasz niż ja zdejmę moją z półki :P
UsuńMiłej lektury.
Zapamiętam i jak będzie w mojej bibliotece, to przeczytam, potrafisz zachęcić. :-)
OdpowiedzUsuńStaram się :) A książka warta poszukania w bibliotece :)
UsuńHenryk VIII to istna kopalnia dla historyków. Tyle żon, i tyle dzieci (pewnie całe mnóstwo o których się nawet nie wie). Zawsze jak w telewizji wyświetlany jest jakiś film o nim to z chęcią oglądam. Książki jako takiej żadnej nie czytałam (oprócz historycznych, bądź rozdziałów czysto biograficznych) może więc skusze się na tę skoro sama się broni jako pojedyncza książka i nie trzeba znać poprzedniej ;)
OdpowiedzUsuń/klucznik: +2 punkty za autor jest kobietą i kolejna w serii